Mussolini wraz z dojściem do władzy spotkał się z podziwem amerykańskich kół finansowych. Dojście do władzy Adolfa Hitlera w Niemczech, spotkał o się z natomiast ze zróżnicowanymi opiniami. Zarówno w Ameryce jak i Niemczech, ludzie finansów i wielkiego biznesu, patrzyli z rezerwą, a niektórzy z nich obawą, wobec nowego kanclerza Niemiec, którego partia miała w nazwie ,,socjalistyczna,, a której przywódca głosił potrzebę zamian, które wprowadziłby Niemcy na drogę narodowego socjalizmu. Nieliczni biznesmeni amerykańscy popierali jednak Hitlera od początku jego rządów. Jednym a najbardziej prominentnych zwolenników nowego przywódcy Niemiec był Henry Ford, twórca znanej marki samochodów.
Kolejnym zwolennikiem nowego niemieckiego szefa rządu był Irénée du Pont, prezes funduszu powierniczego Du Pont. Zafascynowany niektórymi ideami głoszonymi przez Hitlera, już w latach dwudziestych, śledząc polityczną karierę Austriaka, głosił potrzebę istnienia superrasy. Finansował również American Liberty League, faszyzującą organizację, która przy wsparciu bogatych amerykańskich finansistów próbowała dojść do władzy.
Inna ważną i wpływową osobistością zadowoloną z dojścia Hitlera do władzy był magnat prasowy Randolph Hearst, właściciel kilkudziesięciu tytułów i rozgłośni radiowych w Stanach Zjednoczonych. Częścią prasowego konglomeratu Hearts’a był poczytny magazyn Readers Digest.
Hearts, dzięki swoim wpływom i imperium medialnemu, pomagał promować pozytywny image partii nazistowskiej w Ameryce w latach trzydziestych, utrwalając przekonanie Amerykanów, że nic negatywnego nie dzieje się w Europie i Stany Zjednoczone nie powinny angażować się w europejskie sprawy (tzw. polityka izolacjonizmu). Zabójstwa Żydów i niszczenie synagog jakie dokonały się w Niemczech i włączonej do Rzeszy Austrii końcem lat trzydziestych zmieniły nastawienie magnata do Hitlera.
O ile Hearts zorientował się jeszcze przed wybuchem wojny, że antysemityzm Hitlera może doprowadzić do nieszczęścia, o tyle wielu amerykańskich biznesmenów, wcześniej sceptycznych wobec przywódcy III Rzeszy przed wojną i do czasu wypowiedzenia wojny Ameryce przez Niemcy w 1941, weszło na drogę współpracy finansowej i gospodarczej z nazistami. W przypadku Henrego Forda oraz Irénée du Pont'a antysemityzm nazistów był kolejną płaszczyzną porozumienia, gdyż sami oni byli nastawieni antysemicko (chociaż np. w rodzinie du Pont płynęła żydowska krew).
Jakie motywy kierowały amerykańskimi finansistami i biznesmenami?
W części przypadków był to nie tylko dobry interes, ale dobry interes połączony z fascynacją osobowością Adolfa Hitlera, jego charyzmą, poglądami (przynajmniej do pewnego stopnia). Najprawdopodobniej takiej fascynacji uległ prezes IBM, Thomas J. Watson, który w latach trzydziestych kilkukrotnie spotykał się z Hitlerem.
Wielu biznesmenów i finansistów zachodniego świata (Ameryki jak i również Wielkiej Brytanii i Australii) widziało we współpracy z III Rzeszą szansę na dobry interes. Nie zawiedli się oni.
Cześć firm otworzyła swoje przedstawicielstwa w Niemczech jeszcze przed dojściem Hitlera do władzy, a kiedy naziści stawali się coraz znaczniejszą siłą w Niemczech aby w końcu sięgnąć po władzę, firmy zza oceanu rozpoczęły współpracę z nowymi władzami. IMB – stworzyło kontrolowaną przez siebie niemiecką firmę – Dehomag, jeszcze przed wybuchem I wojny światowej, która miała odegrać swoją rolę w późniejszych wydarzeniach. GM (General Motors) w latach dwudziestych przejął firmę Adam Opel AG. Ford wybudował w Koloni fabrykę, którą później nazwano Ford-Werke. Także inne firmy zawiązały strategiczne partnerstwa z niemieckimi przedsiębiorstwami. Standard Oil of New Jersey — dzisiejszy Exxon – rozpoczął współpracę z trustem IG Farben. Ostatecznie przed dojściem Hitlera do władzy dwadzieścia ważnych amerykańskich firm miało nawiązane kontakty biznesowe z niemiecką gospodarką. Bardziej znane przedsiębiorstwa to: Du Pont, Union Carbide, Westinghouse, General Electric, Gilette, Goodrich, Singer, Eastman Kodak, Coca-Cola, IBM oraz ITT.
Oprócz przedsiębiorstw produkcyjnych, powiązania w gospodarką niemiecką miały również firmy prawnicze, inwestycyjne oraz banki. Wśród nich znajdowały się znane nazwy z Wall Street: Sullivan & Cromwell, J. P. Morgan and Dillon (banki), Read and Company, Union Bank of New York, którego właścicielami byli Brown Brothers & Harriman.
Union Bank, na którego czele stał Prescott Bush (dziadek i ojciec dwóch przyszłych amerykańskich prezydentów) nawiązał kontakty z silna niemiecką korporacją Tyssen, której wsparcie, ułatwiło Hitlerowi dojście do władzy. Sam Bush wspierał za pośrednictwem Tyssen, finansowo niemieckich nazistów przed wojną.
Wybuch Wielkiej Depresji uderzył mocno w dużą cześć międzynarodowego biznesu i finansjery. Krach gospodarczy był bardzo odczuwalny również w Stanach i Niemczech. Rozpoczęły się strajki i starcia między bojówkami nazistowskimi i komunistycznymi na terenie Niemiec. Wielu przemysłowców i finansistów obawiało się, że sytuacja jest bliska do wybuchu rewolucji komunistycznej w kraju na wzór rewolt bolszewickich w Rosji (1917 roku). Obawy te dla wielu obserwatorów politycznych wydawały się nie bezpodstawne gdyż komuniści i inne lewicowe partie, uzyskały poparcie dużej części Niemców. Władza leżała na ulicy i podział wpływów pomiędzy nazistami a komunistami był w balansie. W tej sytuacji wsparcie kół biznesowo-finsowych jak Thyssen, Krupp czy Schacht pomogło Hitlerowi w wygraniu wyborów i dojściu do władzy.
Po dojściu nazistów do władzy, koła finasowo-biznesowe w Stanach i ich partnerzy w Niemczech, szybko zorientowali się, że Hitler nie zamierza wprowadzać rewolucyjnych zmian w ekonomicznym status quo i ich pozycja nie jest zagrożona przez instytucję państwa. Należało się jednakże dostosować do nowych warunków politycznych, a te sprzyjały rozwojowi wielkiego biznesu. Pozytywnymi dla biznesu i finansistów sygnałami były decyzje nowych władz niemieckich o rozwiązaniu związków zawodowych i aresztowanie komunistów oraz wielu socjalistów. Likwidując związki zawodowe i eliminując lewicowe organizacje Hitler uniemożliwił opór pracowników wobec swoich pracodawców i robotniczej części społeczeństwa wobec swojej władzy. Próby buntu czy zorganizowania strajku były likwidowane w zarodku przez Gestapo (np. w fabyce Opla w Rüsselsheim w czerwcu 1936 r.). Sytuację tą wykorzystały niemal wszystkie wielkie firmy w Niemczech (zarówno o kapitale rodzimy jak i zagranicznym), tnąc koszty pracy i ograniczając pensje robotników. Oznaczało to zwiększenie profitów dużych firm i spotkało się z pozytywnym oddźwiękiem wśród kapitały zagranicznego. Szef General Motors, William Knudsen oraz ITT boss Sosthenes Behn, otwarcie wyrażali się w superlatywach o Hitlerze i nowym porządku jaki zaprowadzał w kraju. Tymczasem w Stanach, firmy-matki mogły tylko z zazdrością patrzyć na zyski jakie osiągały zależne od nich przedsiębiorstwa w Niemczech. Kryzys był w Ameryce nadal odczuwalny, związki zawodowe organizowały strajki.
Adolf Hitler zjednał sobie finansjerę i wielki biznes w jeszcze innego powodu. Dzięki zapotrzebowaniu na rozbudowę wojska, zwiększył ogromnie produkcję i zażegnał kryzys ekonomiczny w kraju. Dzięki temu dochody wielkich korporacji krajowych i zagranicznych operujących w Niemczech i z Niemcami, wzrosły poza oczekiwania kręgów biznesowych.
Z drugiej strony szybkie zbrojenia okazały się bardzo kosztowne i dług państwowy zaczął rosnąć. Bardziej przenikliwi analitycy zauważyli, że polityka Hitlera zmierza do wojny. Niektórzy przedsiębiorcy juz wówczas mogli się domyślać, że spłacenie długów przez państwo będzie możliwe tylko poprzez wojnę. Pod koniec 1939 roku było coraz bardziej oczywiste, że zbrojące się Niemcy zmierzają do konfliktu zbrojnego. Amerykańskie koła biznesowe liczył na to, że hitlerowska machina wojenna skieruje się w kierunku wschodnim zgodnie z obietnicą Hitlera zawarta w Main Kamph o zniszczeniu bolszewizmu. Upadek komunizmu i tym samym zażegnanie problemów z organizacjami lewicowymi na własnym podwórku były celem kapitalistów. Dziwna Wojna na Zachodzie (1939-40) również potwierdza tezę, że Francja i Wielka Brytania nie dążyły do otwartego konfliktu zbrojnego i liczyły na skierowanie ekspansji niemieckiej na wschód.
Także firmy zależne od zachodniego kapitału jak np. Ford-Werke, po dojściu Hitlera do władzy, otrzymały lukratywne kontrakty - niemal w całości - zbrojeniowe, dzięki czemu profity wzrosły ogromnie. Ford-Werke w roku 1935 osiągną zyski 63 tysięcy niemieckich marek a w 1939 już 1,287,800. Fabryka Opla w Usselsheim należąca do General Motors w ciągu dwóch lat (od 1933 do 1935) zwiększyła swój udział w rynku samochodowym z 35 do 50% dzięki programowi zbrojeniowemu. Inną dużą firmą amerykańską, która zwiększyła swoje profity dzięki dojściu nazistów do władzy był IBM, którego niemiecka spółka zależna Dehomag, która z chwilą przejścia sterów rządu przez Hitlera przynosiła zyski 1 miliona dolarów rocznie, rok przed wojną 2.3 miliona marek a w 1939 już 4 miliony. IBM otrzymał w dywidendach miliony dolarów zysku.
Innym typem biznesu, który zarobił po zmianie władzy w Niemczech był przemył paliwowy. Kraj przygotowując się do wojny gromadził zapasy paliw, z czego korzystały również firmy amerykańskie. Texaco, którego szef Torkild Rieber podziwiał Hitlera, było jedną z takich firm. Rieber, według raportów wywiadu niemieckiego - całkowicie proniemiecki biznesmen, został również osobistym przyjacielem Hermana Goeringa, bardzo ważnej nazistowskiej persony i dowódcy lotnictwa III Rzeszy.
Wsparcie materiałowe Rzesza otrzymała również od Forda, który końcem lat trzydziestych wysłał do Niemiec - bezpośrednio lub za pośrednictwem firm zależnych - tony materiałów strategicznych - miedzi i gumy. Do Niemiec napłynęły również częściowo złożone ciężarówki, które zostały założone w kolońskiej fabryce Ford-Werke i użyte w zajęciu Czechosłowacji (rok 1938).
Rola jaką odegrały amerykańskie firmy w zbrojeniu Niemiec, została doceniona przez nazistów, którzy w zamian spłacili należności wynikające z wcześniejszych długów i udekorowali niektorych z amerykańskich biznesmenów: Henrego Forda, Thomas Watson z IBM oraz dyrektora eksportu GM James’a D. Mooney’a.
Sukcesy wojny błyskawicznej lat 1939 – 1941 były wynikiem wsparcia technologicznego i materiałowego kapitału prywatnego. Blitzkrieg, polegający na szybkim i z zschynchronizowanym uderzeniu z lądu (mobilnych jednostek zmotoryzowanych i czołgów) i powietrza (samoloty). Aby tego dokonać armia niemiecka potrzebowała dobrych silników, pojazdów i systemów komunikacyjnych, które zapewniłyby współpracę różnych jednostek. Wojsko potrzebowało również zapasów materiałowych do produkcji dobrego sprzętu. Warunki te zostały spełnione, w większości przez firmy niemieckie oraz działające w Rzeszy amerykańskie firmy zależne. Pewną cześć potrzebnych materiałowa oraz technologii amerykańskie przedsiębiorstwa dostarczyły jednak bezpośrednio same.
Końcem 1939 roku niemieckie fabryki GM oraz Ford zaprzestały całkowicie cywilnej produkcji, przechodząc na produkcje na rzecz wojska. Wymogi wojny nałożyły na te firmy taką zmianę, co było bezpośrenim wynikiem żądań władz nazistowskich. Zmiana taka spotkała się jednocześnie, nie tylko ze zgodą, ale zachętą ze strony kierownictw przedsiębiorstw w Stanach Zjednoczonych.
Opel produkował ciężarówki z napędem na cztery koła, które dobrze sprawdzały się zarówno w afrykańskich piaskach jak i drogach wschodniej Europy. W jego linii schodziły silniki do pierwszego odrzutowego samolotu bojowego ME-262 oraz bombowce JU-88. Druga firmą, która produkowała ciężarówki wojskowe - ,,Muły" - był Ford-Werkel. Werkel stworzył i nadzorował również firmę Arendt GmbH, która produkowała części do samolotów oraz turbiny do rakiet V2. Według oficjalnego stanowiska firmy Ford, działo się to bez ich wiedzy i zgody.
Obydwa przedsiębiorstwa produkowały również czołgi, których produkcja w pewnym momencie osiągnęła około połowy stanu wszystkich czołgów, które zjeżdżały z linii produkcyjnych w Niemczech.
Firma ITT, nabyła natomiast 25 % akcji Focke-Wulf, producenta niemieckich myśliwców bojowych.
Najprawdopodobniej gospodarka niemiecka była na tyle samodzielna, że mogła wyprodukować broń potrzebną do działań wojennych własnym asumptem. Inaczej sprawa ma się z materiałami strategicznymi, których w Niemczech było brak (np. ropa naftowa). Z pomocą przyszły Rzeszy firmy amerykańskie Texaco oraz Standard Oil, które dostarczały tego surowaca przez hiszpańskie porty. Także technologia i wiedza jaką dostarczyły firmy amerykańskie ułatwiły Niemcom przygotowania wojenne i prowadzenie wojny. Wspomniany Standard Oil pomógł IG Farben w przygotowaniu syntetycznego paliwa, alternatywnego wobec tradycyjnego. Po wojnie, Albert Speer, minister odpowiedzialny za niemieckie zbrojenia, stwierdził, że Rzesza nie mogłaby bez syntetycznego paliwa, przeprowadzić inwazji na Polskę. Niemieckie, szybkie samoloty bojowe, napędzane były paliwem w którym znajdował się komponent zwany syntetycznym tetraethylem, który nadawał samolotom szybkości. Komponent ten był produkowany przez Ethyl GmbH, niemieckie przedsiebiorstwo założone przez Standard Oil, GM i niemieckiego partnera Standar Oil - IG Farben.
Synchronizacja ataków poszczególnych jednostek była możliwa dzięki zawansowanemu systemowi komunikacyjnemu. Większość tego sytemu była stworzona przez niemieckie firmy, ale swoją cegiełkę dorzuciła również IBM przez podległ jej niemiecką firmę Dehomag. Szef IBM, Thomas Watson, był pewien, że dzięki sukcesom Hitlera, jego firma będzie wstanie rozwinąć swoją działalność.
Zbrojny konflikt w Europie, stworzył ogromne możliwości rozwoju i profitów dla wielkich korporacji, nie tylko dzięki ich współpracy z Niemcami. Neutralna Ameryka również przygotowywała się do wojny – pojawiły się zamówienia na wszelaki sprzęt, który mógł być wykorzystany w ewentualnym i prawdopodobnym konflikcie. Polityka prezydenta Roosvelta, który zdecydował się zezwolić amerykańskim firmom na wsparcie walczącej w samotności Wielkiej Brytanii (pożyczka Lend-Lease) otwierała nowe drzwi do zysków. Z punktu widzenia dużych korporacji czym dłużej trwała wojna tym większe profity wpływały na konta.
Rok 1941 był czasem zmian w relacjach amerykańskich firm, które robiły interesy z nazistowskimi Niemcami. Japoński atak na Pear Harbour rozpoczynający wojnę Stanów Zjednoczonych z sojusznikiem Hitlera Japonią, nie oznaczał natychmiastowego wypowiedzenia wojny przez Niemcy Amerykanom. Niespiesznie, Hitler końcem tego roku zdecydował się na włączenie do konfliktu, zapewne w nadziej, że Japonia w zamian wypowie wojnę Związkowi Sowieckiemu. Tydzień po ataku japońskim, prezydent Roosevelt wydal tajny dekret, który zezwalał – za zgodą amerykańskiego rządu – na prowadzeni interesów z wrogimi państwami lub krajami neutralnymi, które pozostają w dobrych relacjach z tymi krajami. Niebezpieczeństwo dla amerykańskich biznesów pojawiło się jednakże ze strony samych Niemiec. Z punktu widzenia dużych korporacji amerykańskich włączenie się do wojny Hitlera z Ameryką było ruchem niepotrzebnym i zagrażający ich profitom w niemieckiej Europie. Pojawiły się obawy przejęcia kontroli nad amerykańskim biznesem. Amerykańscy właściciele nie chcieli jednak łatwo pozwolić na utratę swojej własności w Niemczech, pozostając, za pośrednictwem państw neutralnych (gł. Szwajcaria) w kontakcie ze swoimi placówkami w Rzeszy. Władze niemieckie nie chcąc dezorganizować pracy firm na rzecz wojny, nie zdecydowały się na takich ruch w przypadku wszystkich przedsiębiorstw, pomimo, że dla celów propagandowych przejęły niektóre zakłady jako niemieckie. Ostatecznie, Ford utrzymał pakiet kontrolny swoje fabryki Ford-Werke w Koloni, Opel natomiast w całości pozostał własnością GM. Amerykańska kadra zarządzająca opuściła swoje placówki, ale niemieccy menedżerowie niemal w całości pozostali na swoich stanowiskach (przy minimalnej ingerencji państwa niemieckiego w zarządzanie i zmiany). Naziści byli bardziej zainteresowani efektywną i masową produkcją niż narodowością firm, które pracowały na rzecz wojny.
Nie jest w dużej mierze jasne co stało się z zyskami amerykańskich firm zależnych w Niemczech. Już w latach trzydziestych naziści po dojściu do władzy, wprowadzili przepisy, które zakazywały transferu zysków firm produkujących w Niemczech poza granice kraju. Amerykańskie korporacje wypracowały więc różne strategie aby cześć zysków można było wyprowadzić w Rzeszy. Np. IBM regularnie otrzymywał pieniądze od swojej zależnej firmy Dehomag jako spłatę wymyślonych pożyczek, opłat czy kosztów.
Z pomocą w transferze pieniędzy z Niemiec (już w czasie wojny), amerykańskim korporacjom przychodziły w sukurs, amerykańskie banki (ich przedstawicielstwa w Paryżu), jak (Chase Manhattan lub J.P. Morgan) lub szwajcarskie. Chase Manhattan był częścią imperium finansowego Rockefellerów podobnie jak Standard Oil.
Z bardziej znanych banków, zaangażowanych we współpracę z nazistami był Bank for International Settlements (BIS), kontrolowany przez niemieckich i amerykańskich bankowców, który zdeponował złoto zrabowane przez Niemców swoim żydowskim ofiarom.
Wojna stworzyła warunki do zatrudnienia w fabrykach taniej siły roboczej, czy to w postaci robotników zagranicznych, którzy w zdecydowanej większości zostali siłą wywiezieni do Niemiec do pracy, czy w postaci jeńców wojennych (głównie żołnierzy Armii Czerwonej). Za nieduże opłaty poczynione na rzecz SS, firmy mogły dysponować ogromnymi zasobami taniej siły roboczej. Niektóre przedsiębiorstwa korzystały również z pracy więźniów obozów koncentracyjnych. Z niewolniczej pracy skorzystały np. Yale &Towne Manufacturing Company oraz Fanta. Największymi beneficjentami jednak okazy się GM i Ford-Werke wykorzystując do pracy zarówno robotników przymusowych ze wschodniej Europy jak i jeńców ze Związku Sowieckiego, Belgii, Francji czy innych krajów. W 1944 Ford wykorzystał do pracy również więźniów obozów koncentracyjnych z Buchenwaldu.
Wybuch konfliktu zbrojnego pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Niemcami był pod pewnymi względami problematyczny dla wielkich firm amerykańskich, które posiadały zależne od siebie firmy w okupowanej przez nazistów części Europy, także pod innym względem. Amerykańska opinia publiczna nie byłaby zadowolona gdyby rodzime firmy w jakikolwiek sposób pomagałyby wrogiemu państwu. Przed korporacjami pojawiło się więc zadanie przekonania Amerykanów o swoim patriotyzmie. Rolę placówek amerykańskich firm w produkcji na rzecz zbrojenia armii niemieckiej starano się – dość skutecznie - ukryć przed przeciętnym Kowalskim w Ameryce. Znacznie więcej na ten temat wiedział natomiast rząd amerykański, który jednakże przyją zasadę, że rozmnażanie bogactwa przez rodzime firmy jest dobre dla kraju.
Bardzo rzadko zdarzało się ukaranie niepartiotycznej korporacji. Wyjątkiem był Standard Oil (cześć imperwium Rockerfelelrów), który musiał zapłacić niewielką karę pieniężną za ,,zdradę Ameryki”, co nie oznaczało, że firma zaprzestała robienia interesów w wrogiem. Co ciekawe, niektóre firmy, nie tylko, że nie zostały ukarane za współpracę z nazistowskimi Niemcami, ale otrzymały odszkodowania za zniszczenia spowodowane nalotami bombowymi lotnictwa alianckiego. General Motors otrzymał 33 miliony dolarów, ITT – 22 (od rządu amerykańskiego), a Ford-Werke, który niewiele ucierpiał w czasie wojny – 100 tysięcy odszkodowania od nazistowskich Niemiec. Znacznie więcej Ford uzyskał od kolaboracyjnego rządu Viche (Francja) – 38 miliony dolarów oraz blisko 800 tysięcy odszkodowania od własnego rządu w Stanach za straty w akcjach giełdowych. Niektóre fabryki celowo bombardowano tylko w niedużym stopniu. Np. w Kolonii fabryka Forda, leżąca na przedmieściach miasta uchodziła za jedno z bardziej bezpiecznych miejsc w czasie bombowych rajdów. Inaczej niż historyczne centrum miasta, które zostało zniszczone bombami z alianckich samolotów.
Odszkodowania i przymykanie oka na interesy w Niemcami w czasie wojny wynikało w dużej części z potrzeby chwili. Stany Zjednoczone potrzebowały potencjału produkcyjnego, wiedzy technologicznej i sprawnego zarządzania, które mogły krajowi w tym przypadku zapewnić tylko wielkie korporacje na tyle wystarczającą skalę aby Ameryka mogła wystawić potężną armie. Tak było w przypadku IBM, wobec którego rozpoczęto wstępne śledztwo, które szybko zakończono. Symbolicznie ukarano również General Electric za zmowę cenową z flagowym przedsiębiorstwem nazistowskich Niemiec – Krupp’em, która doprowadziła do bardzo dużego zwiększenia kosztów produkcji zbrojeniowej aliantów. W ośrodkach koordynujących produkcję na rzecz wojny znalazły się również osoby, które, przynajmniej przed rokiem 1941 były bliskimi znajomymi nazistów – np. były dyrektor GM, William S. Knudsen, przyjaciel Goeringa i zwolennik Hitlera, staną czele Office of Production Management – Biura Zarządzania Produkcją na rzecz wysiłku zbrojnego kraju.