Początek, przebieg i koniec bitwy

Najzamożniejsi panowie zawsze uczestniczyli w radzie wojennej. Wyrażali swoje opinie, z którymi wódz powinien zawsze się liczyć, chyba że wrodzona oschłość i wygórowane poczucie swego stanowiska nie pozwalały mu na słuchanie innych. Tak jak zawsze bywało i będzie, iż wodzowi chwała przypada za zwycięstwo i jego obwinia się za klęskę, obie wojujące strony - szukając wszelkiej pomocy - odwoływały się więc do boskiego wsparcia, uważając zwycięstwo za wolę nieba. Pomoc niebios była jak najbardziej wskazana, zwłaszcza kiedy na polach stawały przeciwko sobie wojska, równe siłą, uzbrojeniem i męstwem. Bóg – w rozumieniu rycerza – jest starotestamentowym Bogiem wojny, który decyduje kto zwycięży w walce. Poprzez bitwę Jego wola się spełnia, należało więc przebłagać go za swoje winy. Pokuta i oczyszczenie z grzechów miały także inny cel – każda walka niosła za sobą niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Rycerz powinien pojednać się ze swoim Stwórcą, na wypadek śmierci. Przed bitwą rycerze brali udział w spowiedzi, komunii świętej, odprawiali pokutę za swe grzechy i złe czyny, obiecując poprawę. Często wodzowie przemawiali do swoich oddziałów, by dodać im ducha zwycięstwa i uprawomocnić walkę. Powoływali się przy tym na poparcie niebios. Moralne uzasadnienie walki podnosiło morale i dodawało odwagi wśród szeregów rycerzy, jak i zwykłej, nieszlachetnie urodzonych piechurów. Celem dalszego wzmocnienia morale i odwagi oraz uprawomocnienia swoich pretensji w czasie bitwy, na sztandarach wojennych znajdowały się wyhaftowane postacie świętych. Czasami, jeśli istniała taka możliwość, dowódca zabierał na pole walki relikwie świętego, które miały wybłagać jego pomoc w niebie.

Wówczas obie strony ruszały do bitwy. Początek walki był bardzo ważny. Pierwszy szturm powinien przełamać formację wroga. Temu celowi służył frontalny atak rycerza uzbrojonego w kopię i tarczę, który dążył do powalenia adwersarza z siodła. Za szlachetnymi rycerzami podążali pachołkowie i inni, nisko urodzeni żołnierze. Prędkość galopującego konia rycerza była imponująca, ponad 400 metrów na minutę. Ten sposób, wymyślony przez Franków, był skuteczny i popularny wśród chrześcijańskiego rycerstwa zachodniej i środkowowschodniej Europy. Nie była potrzebna specjalna taktyka walki. Rycerze nie lubili słuchać rozkazów, więc wojskowy dryl był im obcy. Indywidualny wyczyn leżał im bardziej na sercu niż bycie częścią zorganizowanej formacji. Jedynym znakiem rozpoznawczym w czasie walki stały się herby rodowe i figury heraldyczne. Mimo tego często zdarzały się pomyłki i wtedy rozpoczynała się walka z własnymi rycerzami. Należało więc wykrzykiwać jak najgłośniej swe imię, aby uniknąć fatalnej pomyłki. Rozkazy oraz sztandary oddziałów nie były nazbyt przydatne we wrzawie wojennej. Nie było tu flank i przodu, a bitwa była indywidualnym starciem rycerzy. W normalnych warunkach ciężkozbrojna konnica uzbrojona w lance, dzidy i miecze, była w stanie zniszczyć niemal każdego przeciwnika jednym, zmasowanym atakiem. Aby ciężkozbrojni rycerze w pełni mogli wykorzystać atuty zmasowanego ataku, potrzebny był jednak płaski teren, który nie utrudniałby rozwinięcie uderzenia. Potrzebny by także łatwy cel, w postaci niemobilnego przeciwnika. Jeśli obie strony posiadały podobny potencjał, wówczas jakość uzbrojenia i indywidualne wyszkolenie zazwyczaj decydowały o wyniku starcia. W czasie bitwy obie strony dążyły do zabicia wodza przeciwnika, który znajdował się w centralnym oddziale. Zazwyczaj wodzowie brali aktywny udział w walce. Osobisty udział w bitwie był pożądany i uważany za honorowy. Ucieczka jednego z dowódców sugerowała początek końca walki. Pozostałe oddziały podążały za wodzem. Podobnie pochwycenie głównego sztandaru przeciwnika oznaczało zazwyczaj zwycięstwo.

Piechota, wywodząca się z chłopów, walczyła często bardzo niechętnie i niemal z góry skazana była na śmierć. W większości chłopi werbowani byli w gminach na rozkaz władcy lub możnego. Oznaczało to, że nie dopisało im szczęście. Może zostali wydani posłańcom królewskim przez zawistnych i tchórzliwych sąsiadów lub nie potrafili wykupić się ze służby.

Piechur nie mógł liczyć na pobłażliwe traktowanie ze strony rycerza w czasie walki. Zasady honorowego traktowania przeciwnika, nie dotyczyły zwykłych żołnierzy. Źle wyszkolona i uzbrojona piechota, rekrutowana z chłopstwa oderwanego od codziennych prac polowych, nie stanowiła przeszkody dla rycerstwa, które z łatwością łamało wszelki opór piechurów. Czasami zdarzało się jednak, że nisko urodzeni byli górą nad szlachetnie urodzonymi, szczególnie kiedy uzbrojeni byli w niehonorową broń jak kusza, łuk (długi łuk angielski) lub broń drzewcową. Ponieważ piechota nie mogła liczyć na pobłażliwe traktowanie ze strony rycerstwa, zwykli żołnierze, jeśli tylko mogli, stawiali zaciekły opór. W przypadku wyszkolonych żołnierzy piechoty, uzbrojonej w odpowiednią broń, efekt dla rycerzy mógł być tragiczny. Zwykły żołnierz nie mógł liczyć na okup ze strony rycerza (co najwyżej na łapówkę lub nagrodę za oddanie go swojemu panu w niewolę), w chwili wahania mógł zostać natomiast zabity bez sumienia przez rycerza, który nie szanował nisko urodzonych. Nie dziwi więc fakt, że zwykli żołnierze odwzajemniali się tym samym traktowaniem, z jakim się spotykali. Potyczki pomiędzy rycerzami a wyszkolonymi piechurami były więc brutalne i często walka toczyła się bez pardonu pomiędzy tymi dwoma stanami.

Uwidocznił się wtedy podział majątkowy społeczeństwa. Rycerz to bogacz, tylko jego było stać na drogą zbroję, konia, uzbrojenie i obstawę zbrojną. Koszty zamykały się w liczbie z dochodów, z co najmniej 300 arów ziemi.

Okup

Kiedy rycerze jednej z walczących ze stron przegrywali walkę, pozostawała ucieczka jako sposób na uniknięcie śmierci. Ci, którzy nie byli wstanie wycofać się z pola bitwy, ginęli lub się poddawali. Sposobem na uniknięcie śmierci było głośne wykrzykiwanie słów ,,Poddaję się", ,,Mogę zostać wykupiony". W ferworze walki ważne było jednak komu rycerz oddawał się w niewolę. Najlepiej dla niego było dostać się w ręce innego szlachetnie urodzonego żołnierza. Chęć wzbogacenie się koszem jeńca była wysoka i nawet jeśli odgórny rozkazał dowódcy armii zakazywał brania jeńców, w praktyce często sprowadzało się do zabicia zwykłych żołnierzy wroga i wzięcia w niewolę bogatych rycerzy.

Bitwy niewątpliwie mogły być brutalnymi starciami, jednakże zabijanie rycerzy w czasie walki, nie było pożądane, zwłaszcza jeśli pojedynek toczył się pomiędzy rycerzami, bez zaangażowania nieszlachetnie urodzonych żołnierzy piechoty. W czasie walki, jeśli tylko istniała tak możliwość, rycerze woleli zranić przeciwnika niż zadać mu śmiertelny cios. Istniały dwie przyczyny takiego stanu rzeczy. Pierwszą z nich była przynależność do tego samego stanu – szlachetnie urodzonych, lepszych od pospólstwa ludzi. W źródłach średniowiecznych często podkreślana jest honorowość rycerska, która nakazywała godne traktowanie pokonanego. Niejednokrotnie, to właśnie zwycięzcy rycerze chronili pokonanych jeńców rycerski przed chęcią zemsty lub gniewem własnych nieszlachetnie urodzonych żołnierzy piechoty, którzy cierpieli największe straty w czasie bitwy ze strony rycerstwa, które bezlitośnie niszczyło szeregi żołnierzy piechoty.

Drugą powodem, który nakazywał zachowanie pokonanego rycerza przy życiu, był okup, który zwycięzca mógł uzyskać za szlachetnie urodzonego jeńca. Każdy rycerz, czy ubogi, czy bogaty miał coś do zaoferowania – konia, zbroję, broń czy – w przypadku bogatych wojowników – okup w pieniądzach. Należało więc – choćby pod pozorem szlachetności rycerskiej – zachować jeńca przy życiu i przetrzymywać w godziwych warunkach odpowiadających jego statusowi. Niewątpliwie w wielu przypadkach tak się działo. Czasami jednakże, w przypadku rycerzy, w których szlachetność nie była mocną stroną – lub tam, gdzie wchodził w grę element zemsty i prywatnej urazy – jeniec mógł być torturowany lub nawet zabity. Podobnie mogło się dziać w przypadku zdrajców i rebeliantów, którzy raczej nie mogli liczyć na litość ze strony swoich panów.

W przypadku bogatych i wpływowych jeńców stawka za wolność mogła być o wile wyższa niż zbroja czy koń. Znane są przypadki, że jeniec oddawał rękę córki, zamek czy część swoich posiadłości w zamian za wypuszczenie z niewoli.

Życie rycerza było w niebezpieczeństwie, jeśli został pokonany przez nie rycerza. Zwykli żołnierze nie mogli liczyć na pieniądze czy inne materialne korzyści ze strony pojmanego. Nie istniała więc potrzeba darowania mu życia, tym bardziej że walka pomiędzy rycerzem a piechurem była starciem, w którym tylko jedna osoba mogła przeżyć. Jeśli jednak żołnierz pojmał rycerza, mógł odprowadzić go do swojego pana i otrzymać od niego nagrodę za swój czyn lub przyjąć łapówkę od rycerza i wypuścić go wolno.