artowie byli mistrzami konnymi. Armia tego irańskiego ludu posiadała wspaniałych jeźdźców oraz łuczników. Ciężka jazda partyjska była pierwowzorem średniowiecznego rycerstwa, a zdolności łuczników budziły strach wśród wrogów Partii. Partowie byli spokrewnieni z Persami, Medami oraz Scytami. Przez pewien czas stanowili poddanych Persów, twórców ogromnego imperium. W armii imperialnej państwa perskiego pełnili oni znaczącą, chociaż nie rak ważną jak np. Medowie, rolę. Atutem Partów były zdolności jeździeckie i strzeleckie kawalerzystów. Kawaleria łuczników partyjskich była najlepsza w swojej klasie w armii perskiej. Po upadku imperium, przez pewien czas wchodzili w skład państwa Seleucydów, aby ostatecznie, pod wodzą scytyjskiej dynastii Arsacydów, uniezależnić się i wejść na drogę podbojów.
Państwo partyjskie było organizmem o niewielkiej spoistości wewnętrznej, w którym królowie arsacydyjscy, pozostawiali rządy w dalekich prowincjach w rękach wasalnych książąt. Miasta greckie w Babilonii również cieszyły się dużą autonomią. Struktura polityczno – administracyjna państwa miała więc ogromne znaczenie na kształt wojsk partyjskich.
Na czele armii stał król królów, który prowadził kampanie osobiście. Czasami zastępował go któryś z książąt lub przedstawiciel któregoś z najzamożniejszych rodów. Wojsko podzielone było na mniejsze jednostki, (zwane Wast), i większe, (Drafs), liczące 1000 ludzi, które z kolei składały się na dywizje, (Gunds) dowodzone przez arystokratycznych oficerów, Azatów.
Pod względem etnicznym główną siłą armii byli rodowici Irańczycy, następnie inne ludy schodzące w skład kraju. Oddziały te tylko czasami były wspierane przez zagranicznych najemników.
Armia stanowiła zlepek kontyngentów mobilizowanych przez władcę w domenach królewskich oraz na wpół prywatnych jednostek wystawianych przez zamożnych wasali, które z czasem, niczym hufce baronów w średniowieczu, występowały samodzielnie na polach bitew. Piechota paryjska, złożona ze słabo wyszkolonej ludności poddańczej z majątków arystokratów czy króla, stanowiła znikomą wartość militarną, natomiast jazda była niezwykle silna. Arystokraci wystawiali korpus ciężkozbrojnej konnicy, której konie bojowe, dzięki specjalnej hodowli, były niezwykle silne i duże.
Styl walki i uzbrojenie, (szczególnie łuk), zostały zapożyczone od świetnych jeźdźców stepowych, Scytów. Taktyka szybkiego przemieszczania się armii była bardzo potrzebna w państwie otoczonym wojowniczymi wrogami. Na północy byli to północnoirańscy nomadzi, na zachodzie państwo Seleucydów, a później imperium rzymskie. Państwa te przeprowadzały regularne inwazje na Partię. W tej sytuacji mobilna kawaleria była główną siłą armii partyjskiej. Piechota była nieliczna i nie stanowiła przeszkody dla północnych nomadów, a z pewnością nie dla falangi państwa Seleucydów i legionów rzymskich.
Partyjscy łucznicy konni byli początkowo, wzorem swoich perskich krewniaków, niemalże niechronieni przez zbroję. Odbiło się to ujemnie w czasie walk z armią macedońską Aleksandra III, który dysponując ciężkozbrojnymi jeźdźcami, rozbijał z łatwością armie perskie. Lekkozbrojni jeźdźcy świetnie nadawali się do potyczek, pułapek, ataków z flanki, ale w bezpośrednim starciu z ciężkozbrojnym oddziałem nie byli wstanie pokonać przeciwnika. Partowie wyciągnęli z tego wnioski i obok lekkozbrojnych oddziałów, wprowadzili także ciężkozbrojną jazdę (zwaną cataphracts) chronioną, po raz pierwszy w historii wojskowości, przez pełną zbroję.
Partowie słyneli w ówczesnym świecie także ze swoich umiejętności w hodowli koni. Jedną z nielicznych rzeczy niezapożyczonych od Scytów, był koń, barwy kasztanowatej. Sami Partowie używali kilku rodzajów tych zwierząt, z czego popularny był koń achał – tekijski wywodzący się od koni turkmeńskich (zapożyczony od Medów). Koń ten był bardzo wytrzymały, choć niewystarczająco szybki. Z tego powodu głównym wyborem Partów był nicejski koń, szybki i mocny oraz dobrze się prezentujący. Ostatecznie Partowie wyhodowali własną odmianę konia, która w późniejszym czasie stała się bardzo popularna w innych państwach, zarówno Europy jak i Azji (Rzym, Bizancjum, Chiny). Był to raczej niewielki, ale zwinny koń arabski. Uzupełnieniem kawalerii paryjskiej były oddziały wielbądów, zwierząt znacznie bardziej wytrzymałych niż konie na trudy podróży i brak wody. Partowie słynęli w ówczesnym świecie także ze swoich umiejętności w hodowli koni. Jedną z nielicznych rzeczy niezapożyczonych od Scytów, był koń, barwy kasztanowatej. Sami Partowie używali kilku rodzajów tych zwierząt, z czego popularny był koń achał – wywodzący się od koni turkmeńskich (zapożyczony od Medów). Koń ten był bardzo wytrzymały, choć niewystarczająco szybki. Z tego powodu głównym wyborem Partów był nicejski koń, szybki i mocny oraz dobrze się prezentujący. Ostatecznie Partowie wyhodowali własną odmianę konia, która w późniejszym czasie stała się bardzo popularna w innych państwach, zarówno Europy, jak i Azji (Rzym, Bizancjum, Chiny). Był to raczej niewielki, ale zwinny koń arabski. Uzupełnieniem kawalerii paryjskiej były oddziały wielbłądów, zwierząt znacznie bardziej wytrzymałych niż konie na trudy podróży i brak wody.
Ciężkozbrojni jeźdźcy, cataphracts, chronieni byli przez zbroję łuskową z metalu, żelaza lub brązu zakrywająca całe ciało (po kolana) wojownika. Stalowy hełm chronił głowę. Żelazna zbroja łuskowa była również ochroną dla konia (także do kolan zwierzęcia). Taka zbroja mogła skutecznie chronić przed strzałami. Główną bronią ofensywa była lanca (długa i gruba) i łuk kompozycyjny (zdolny przybijać pancerze z odpowiednio bliskiej odległości np. legionistów rzymskich). Chociaż ciężkozbrojny jeździec paryjski bardzo skutecznie walczył, nie oznaczało to, że nie był przeciwnikiem nie do pokonania. Wysłanie do walki ciężkozbrojnych, bez poprzedniego użycia konnych łuczników, czasami kończyło się klęską w starciu z legionami rzymskimi.
Wyhodowanie szybkiego, wytrzymałego, a zarazem inteligentnego zwierzęcia, które mogło być prowadzone przez nogi jeźdźca (a nie tylko uzdę), zeszło się w czasie z prowadzeniem do użytku siodła i strzemienia (najprawdopodobniej pierwsi dokonali tego Scytowie). Wynalazki te były konieczne dla łuczników konnych, którzy strzelali nie tylko do przodu i na boki, ale także do tyłu w czasie (najczęściej pozorowanego) odwrotu. Było to sporą innowacją jak na owe czasy. Pomimo to indywidualny strzał z konia nie był tak skuteczny jak łucznika - piechura. Dlatego obsypywanie strzałami wroga przez duży oddział jazdy było znacznie powszechniej stosowane niż indywidualny wyczyn pojedynczego jeźdźca. Był to słynny ,,strzał partyjski”.
Armia partyjska była znacznie mniejsza niż wojska Persów. Największą siłę Partowie wystawili w czasie odpierania inwazji rzymskiej armii Marka Antoniusza – 50 tysięcy jeźdźców. Armia była także znacznie mniej scentralizowana i faktycznie opierała się na systemie feudalnym panującym w Partii. Król, aby utrzymać siłę militarną państwa, musiał posiadać zaufanie rodów arystokratycznych. Jedyne stałe oddziały państwowe znajdowały się w ważniejszych miastach i twierdzach. Oprócz nich istniały oddziały królewskie oraz plemienne możnowładców partyjskich, którzy odgrywali ogromną rolę w państwie. W razie potrzeby władca prosił o pomoc możnych i przywódców plemiennych. Na apel królewski oddziały prywatne zbierały się w wyznaczonym miejscu, skąd wyruszały na wyprawę. Czasami zebranie armii było na tyle powolne, że przeciwnik bez trudu był wstanie opanować szereg przygranicznych twierdz i miast pozbawionych odpowiedniego wsparcia wojskowego z zewnątrz.
Taktyka partyjska polegała na szybkich atakach konnych łuczników i wycofywaniu się, zanim wróg mógł zaangażować swoje siły w bezpośrednią walkę. W ten sposób starano się podzielić siły wroga i pozorując ucieczkę, wciągnąć go w pościg. Do przeprowadzenia tych akcji służyły szybkie i zwinne lekkozbrojne oddziały jazdy. W ten sposób podzielony przeciwnik, ścigający Partów, był zaskakiwany przez powracające oddziały paryjskie, które zasypywały go gradem strzał i otaczały. Świetnie rozwinięta logistyka dbała, aby nie zabrakło strzał do łuków. Dostarczały je specjalne jednostki wielbłądów. Często wróg był zwabiany do miejsca gdzie czekali na niego w ukryciu ciężkozbrojni jeźdzcy. Wystarczająco osłabiony przeciwnik był łatwym celem dla ciężkozbrojnych. Do bezpośredniego szturmu służyła długa lanca.
Stosując powyższą taktykę walki, Partowie dwukrotnie pokonali duże armie rzymskie, dowodzone przez znanych dowódców, Krassusa i Marka Antoniusza. W bitwie pod Carrhae (rok 53 p.n.Ch.), będącej klasycznym przykładem sposobu wojowania Partów, 10-tysięczny korpus konny Partów przekonał 35-tysięczną armię rzymską. Kampania Marka Antoniusza (w 36 r.) również zakończyła się niepowodzeniem. Lotne kolumny partyjskie łatwo przechwyciły machiny oblężnicze Rzymian oraz skutecznie przecięły drogi zaopatrzenia. Wycofująca się armia rzymska straciła ponad 22 tysiące ludzi.
Taktyka ta nie sprawdzała się we wszystkich sytuacjach, szczególnie tam, gdzie kampania wojenna przeciągała się w czasie oraz w terenie pełnym warownych miast i fortec. W II w. p. Ch. Stolica, Ktezyfon, trzykrotnie wpadała w ręce Rzymian, którzy potrafili wyciągnąć wnioski z wcześniejszych niepowodzeń, znacznie lepiej przygotowując wyprawy przeciw Partii oraz wykazując duże zdeterminowanie organizacyjne. Szczególnie złowrogim okresem wojowania była zima. Armia była wówczas rozwiązywana i powracała do swoich domów. Także okres żniw był niesprzyjający na prowadzenie wojen. Partowie nie potrafili również skutecznie oblegać warownych punktów. Żołnierze partyjscy nie potrafili nawet skutecznie wykorzystać maszyn oblężniczych pochwyconych od swoich wrogów (np. Rzymian). Ich piechota nie była wyszkolona do oblężeń, a możnowładcy jak najszybciej chcieli powrócić do domów. Z tego powodu Partowie starali się rozstrzygać wojny na polach bitew, w krótkich i zaciekłych kampaniach.
Istniała również inna, ważna przyczyna, dlaczego Partowie preferowali krótkie wojny. Długa nieobecność króla w stolicy często prowadziła do buntów, które były największą słabością paryjskiego państwa. Król nie ufał swoim wasalom. Dobrym przykładem stosunków panujących w królestwie jest los zdolnego dowódcy partyjskiego arystokraty Surena, pogromcy Rzymian spod Carrhae. Król Orodes obawiając się zwycięskiego buntu swojego wodza, którego prywatne wojska zwyciężyły rzymskie legiony, rozkazał zamordować tego jedynego zdolnego wówczas dowódcę paryjskiego. Orodes bardziej obawiał się zwycięstwa swojego wodza, niż Rzymianie przejęli się swoją porażką. Wydarzenie to oddaje istotę stosunków wojskowo – politycznych państwa partyjskiego.
Dynastia cudzoziemskich królów paryjskich nigdy nie zdołała pozbyć się piętna cudzoziemskiego pochodzenia, a późniejsze klęski w walce Rzymem tylko osłabiły jej pozycję. Dzięki przyznaniu obszarom granicznym dużej autonomii władcy arsacydyjscy odroczyli dzień swojego upadku, ale go nie powstrzymali. Ostatni królowie partyjscy zmuszeni byli do nadania coraz większych praw arystokracji. Ostatecznie usunął ich jeden z buntowanych wasali południowoperskich, Ardaszir, który w 227 r. pokona króla Artabanosa i trzy lata późnej opanował posiadłości państwa partyjskiego, zakładając nową dynastię.