zymska armia oparta była na piechocie, będącej przez setki lat najbardziej doskonałą formacją tego typu (aż do czasów nowożytności). Żołnierz rzymski miał do dyspozycji najbardziej zbalansowane uzbrojenie spośród wszystkich wojowników starożytności. W jego wyposażeniu znajdował się śmiercionośny gladius, odpowiedzialny za największą ilość ofiar śmiertelnych do czasów wprowadzenia broni palnej. Najlepszy w historii (doskonalszy nawet niż generałów napoleońskich) sztab dbał o najmniejsze szczegóły jego wyszkolenia i zakwaterowania. Świetne drogi wojskowe pozwalały mu na szybkie przemieszczanie się po wielkim Imperium Rzymskim, a żelazna dyscyplina i świetne wyszkolenie czyniły go przez lata zwycięzcą w starciu z różnymi wrogami, stosującymi różnorodne style walki.
Początki Rzymu są osnute tajemnicą, którą chronią zapożyczone z Grecji legendy. Według najpopularniejszej z nich Rzymianie mieli być potomkami Eneasza, wojownika trojańskiego, który po upadku grodu, wraz z garstką ocalałych z pożogi uciekinierów, wyruszył na poszukiwanie nowego domu. Sam Eneasz, jak powtarzali przez wieki jego rzymscy potomkowie, był synem śmiertelnika i niebianki - bogini Afrodyty, której oddawano w Rzymie cześć pod imieniem Wenus. Legendarna data założenia Rzymu to rok 753. Osadnictwo na terenie, na którym powstało miasto, sięga jednak już X wieku. W rzeczywistości początkowo była to znajdująca się na wzgórzu osada obronna, która stanowiła ochronę dla pasterzy i ich bydła. Specyficzne położenie na styku zamieszkiwania różnych ludów italskich, Latynów, Etrusków i Sabinów, przyczyniło się do szybkiego zwiększania populacji osady, do której stopniowo napływali łotrzykowi, wygnańcy, zbiedzy i różnego autoramentu obieżyświaty. Prawdopodobnie około roku 600, Rzym został opanowany przez Etrusków, którzy nadali miastu nazwę, wywodzącą się z etruskiego rodu - Ruma. W tym czasie pojawiła się najprawdopodobniej nazwa "Rzymianie". Rzymianie, którzy później wyzwolili się z panowania etruskiego, woleli wierzyć, że nazwa pochodzi od legendarnego założyciela miasta Romulusa lub też jednej z towarzyszek Eneasza, trojanki Romy.
- granice państwa |
- krainy i państwa |
- stolice i ważne miasta |
Pierwsza armia rzymska
Na samym początku armia rzymska tworzyła się z bogatych mieszkańców miasta, którzy wyruszali na wyprawy wojenne z własnymi żołnierzami. Sama walka polegała na indywidualnych potyczkach i pozbawiona była głębszych założeń taktycznych. Łącznie miasto było w stanie wystawić około 3000 żołnierzy piechoty i 300 kawalerzystów. Etruski król Serwiusz Tuliusz (578 – 543), który wcześniej zarabiał na życie jako najemnik, wprowadził w Rzymie styl walki oparty na falandze greckiej. Szyk ten stosowany był już w Italii przez Etrusków, którzy zapożyczyli go z kolei od kolonistów greckich. Żołnierze mieli do dyspozycji okrągłą tarczę (clipeus) oraz miecz (od 33 do 56 cm) i dzidę, zwaną hastą. Chroniła ich ciężka brązowa zbroja. Rzymska ciężka piechota wywodziła się z bogatszych warstw społecznych, które miały obowiązek zapewnienia sobie ekwipunku i wyżywienia na czas wojny. Podobny obowiązek spoczywał na biedniejszych obywatelach, którzy walczyli jako lekka piechota. Władca etruski przeprowadził również gruntowne zmiany organizacyjne w armii, dzieląc ją na oddziały (centurie), zgodnie z posiadanym przez żołnierza majątkiem.
Kształtowanie się formacji wojskowych
Armia podzielona była więc na legiony, które same w sobie stanowiły miniaturę armii. Posiadały własne zaplecze rzemieślników, przez co były zdolne do samodzielnych działań. W skład legionu wchodziło 30 manipułów (1 manipuł stanowiły 2 centurie). Łącznie stanowiło to 4200 żołnierzy piechoty (3000 hoplitów i 1200 lekkiej piechoty) i 300 jeźdźców. Społeczeństwo rzymskie zostało podzielone na 5 klas, zgodnie z posiadanym majątkiem. Od majątku uzależniano służbę w poszczególnych centuriach. Było to uzasadnione faktem, że każdy żołnierz miał dostarczać sobie żywność (przynajmniej na początek kampanii wojennej) oraz uzbrojenie. Z tego powodu pierwsza najbogatsza klasa stanowiła ciężkozbrojną piechotę (80 centurii). Dodatkowo 18 centurii jazdy składało się z ekwitów (bogatych mieszczan). Średniozamożni tworzyli 20 centurii (druga klasa majątkowa). Trzecia i czwarta klasa tworzyły po 20 centurii, a piąta najbiedniejsza – 30. Dzięki wzrostowi liczby mieszkańców miasta i emigracji Rzym był w stanie stworzyć dodatkowe centurie: 2 kowali i cieśli, 3 trębaczy, i 1 dodatkową mieszaną. Częściowo było to możliwe dzięki nadaniu obywatelstwa emigrantom, w zamian za obowiązek służby wojskowej. Reformy te pozwoliły stopniowo Rzymowi wystawić liczniejszą armię (np. od dwóch legionów w roku 367 do czterech w 311).
Armia rzymska okresu podboju Półwyspu Apenińskiego zawdzięczała swoje sukcesy wyższości rzemiosła wojennego i sztuki zarządzania państwem. Podbijając Italię, nie różniła się zasadniczo od armii obywatelskich państw – miast greckich. Do granic wykorzystywano jednakże możliwości mobilizacyjne miasta. Bardzo dokładnie przygotowywano się również do wypraw wojennych (w przeciwieństwie do niektórych swoich sąsiadów, którzy wojnę traktowali tylko do celów doraźnych i łupieżczych, a poniekąd jako rozrywkę). Dodatkowymi czynnikami wpływającymi na sukcesy było wysokie wyszkolenie żołnierzy, dyscyplina, musztra oraz bardzo surowy system kar, jaki panował w wojsku (biczowanie, dziesiątkowanie, niekoniecznie nawet tchórzliwych oddziałów).
Manipuł i kohorta
W 391 roku Galowie rozbili Rzymian nad rzeką Alią, niedaleko ich stolicy. Miasto zostało natomiast zdobyte. Falanga okazała się wówczas wysoce nieskuteczna w starciu z szybkimi Celtami, uzbrojonymi w dłuższe miecze. Rzymianie utracili wówczas na pewien czas swoją dominującą pozycję wśród sąsiadów. Falanga nie sprawdziła się również w walce z górskim plemieniem Samnitów. Bitwa ta i walki z Samnitami przyśpieszyły dalsze reformy wojskowe. Niemobilna sztywna falanga zastąpiona została przez bardziej skuteczną w bezpośrednim starciu i zdecydowanie bardziej mobilną w czasie wykonywania manewrów, nową formację (niewiadoma jest dokładna data jej wprowadzenia). Stworzona została wówczas najdoskonalsza dotychczas w historii starożytnej (i przez następne 1500 lat) pod względem skuteczności – formacja piechoty. Rzymski żołnierz po raz pierwszy walczył w formacji zbrojnej, przy jednoczesnym zachowaniu swobody manewru indywidualnego żołnierza. Był to również pierwszy żołnierz, który używał miecza (śmiertelnego gladiusa), jako głównej broni bezpośredniego starcia, już nie dzidy. Podstawą była wciąż ciężkozbrojna piechota, walcząca już nie jako falanga, ale manipuł (później po kolejnych reformach w 99 roku p.n.Ch., – kohorta). Manipuł liczył 160 żołnierzy, którzy podzieleni byli na dwie (80-osobowe) centurie, które stawały do boju równolegle do siebie. Po zmianach wprowadzających kohortę zamiast manipułu legion wciąż liczył około 5,5 tysiąca żołnierzy. Podstawową jednostką legionu, była centuria złożona z 80 ludzi, a dowodzona przez centuriona. Jego zastępcą był oficer zwany opio. Każda centuria podzielona była na ośmioosobowy drużyny. Legioniści takiej drużyny mieszkali razem w jednym pokoju w koszarach i dzielili ten sam namiot w czasie kampanii wojennych. Sześć centurii tworzyło kohortę. Dziesięć kohort legion, przy czym pierwsza kohorta (ruszająca do boju jako pierwsza) miała podwójną ilość żołnierzy. Każdy legion ponadto posiadał oddział kawalerii liczący 120 jeźdźców, którzy podzielni byli na cztery szwadrony. Kawalerskości oprócz wsparcia w czasie walki, służyli jako rekonesans i posłannicy.
Innowacją było wprowadzenie przerw pomiędzy poszczególnymi oddziałami i żołnierzami legionu, co nadawało całej formacji, jak i indywidualnym żołnierzom, sporą możliwość manewru. Każdy manipuł stanowił niezależną falangę szeroką na 20 i głęboką na 6 żołnierzy. Przerwa, (około 5 metrów kwadratowych) pomiędzy poszczególnymi żołnierzami, była konieczna do swobodnego użycia miecza, wybrania celu i zniszczenia go. Poszczególne manipuły walczące w jednej linii, stawały od siebie w około 18-metrowej odległości, co dawało im dużą możliwość manewru. Przed bitwą całe wojsko formowało się w trzy linie, które zajmowały pozycje w pewnej odległości od siebie (około 100 metrów), przy czym manipuły z drugiej i trzeciej linii, kryły odstępy pomiędzy oddziałami w pierwszej. W czasie walki postępowano według zasady “dwie linie do przodu, jedna do tyłu”. Oznaczało to, że główny ciężar walki spoczywał na dwóch pierwszych liniach. Trzecia, składająca się z weteranów i starszych żołnierzy, stanowiła rezerwę, którą używano w czasie potrzeby. Koncepcja ta umożliwiała walkę zarówno w szyku rozproszonym, jak i zwartym. Walkę rozpoczynała pierwsza linia, której zadaniem było rozbicie wroga. W przypadku trudności z pomocą przychodziły manipuły drugiej linii. Pierwsza linia mogła również, w przypadku ogromnego zmęczenia żołnierzy, wycofać się na tyły pomiędzy przerwami drugiej linii. Tam żołnierze mogli odpocząć przed dalszą walką. Druga linia ruszała wówczas do przodu, dążąc do rozbicia szyków wroga. Manewr ten mógł być powtarzany kilkakrotnie, aż do odniesienia sukcesu. Był dodatkowo skuteczny, ponieważ żadna inna armia starożytna nie opracowała taktyki wycofywania pierwszych linii i zastępowania ich posiłkami. Zmęczeni żołnierze wroga musieli walczyć z nowymi oddziałami rzymskimi. W przypadku konieczności odwrotu, przerwy pomiędzy poszczególnymi liniami i manipułami, pozwalały na odwrót w ładzie. Dotychczas odwroty armii starożytnych oznaczały bezwładną ucieczkę. Dzięki znacznej niezależności poszczególnych legionów czy manipułów nawet rozbicie jednego z nich nie oznaczało klęski armii. Pozostałe oddziały, znając swoje miejsce, były w stanie walczyć dalej samodzielnie, odpierając ataki z każdej strony. Kres przewagi rzymskiej piechoty położyła dopiero bitwa z barbarzyńską konnicą pod Adrianopolem (378 p.n.), rozpoczynając tym samym supremację jazdy nad piechotą w średniowieczu.
Uzbrojenie legionisty
Wraz ze zmianą formacji, pojawiły się dalsze reformy, czyniące z rzymskiej armii niezwykle skuteczne narzędzie podbojów. Flanki ciężkozbrojnych manipułów zostały wzmocnione, już nie tylko przez lekkozbrojną piechotę i jazdę, ale również procarzy i oszczepników. Rzymianie potrafili też uczyć się nawet od pokonanych wrogów, co sprawiło, że piechur rzymski posiadał najbardziej zbalansowane uzbrojenie spośród wszystkich armii starożytnych. Reasumując, tarcza (scutum) zapożyczona została od Galów (zamieniona z okrągłej na prostokątną w formacji manipularnej), ciężki oszczep (pilum) od Samnitów, miecz dwusieczny, gladius, (zarówno do cięcia, jak i do pchnięć) najprawomocniej od Celtoiberów (Hiszpanów).
Rola sojuszników Rzymu i system rekrutacji
Wraz z podbojem całej Italii armia rzymska uległa znacznemu zwiększeniu. Połowa armii rzymskiej składała się z oddziałów sojuszników italskich (Italików) którzy, w swoich umowach z Rzymem, zobowiązywali się do dostarczania odpowiedniego kontyngentu wojskowego. Polityczno-wojskowe sojusze, które Rzym zawarł w trzydziestoma wioskami, miastami i plemionami, zaowocował utworzeniem Związku Latynów (496 r.), który następnie po rozbiciu go, w wyniku wojny z Rzymem z pozostałymi członkami ligi, zastąpiony został bezpośrednimi. W zamian za sojusz, sprzymierzeńcy Rzymu byli niemal (lub) całkowicie zwolnieni z podatków. Szczególnie dużych kontyngentów miały dostarczać plemiona bardziej zacofane i rolnicze. Italikowie stanowili zazwyczaj oddziały pomocnicze (lekką jazdę, łuczników, procarzy, lekką piechotę), składające się z 500 lub 1000 żołnierzy. Rola sojuszników wzrosła wraz z ekspansją Rzymu poza granice Półwyspu Apenińskiego. Rzymianie nie ufali podbitym ludom i nie wierzyli w możliwość podporządkowania podbitych surowej dyscyplinie wojskowej. Z tego powodu nie rekrutowano żołnierzy z podbitych krajów. Na terenach tych obsadzano natomiast załogi okupacyjne, składające się z Italików. Sami sojusznicy Rzymu nie byli z tego powodu nazbyt zadowoleni, tym bardziej że Rzym odmawiał im prawa uzyskania obywatelstwa rzymskiego. Sytuacja ta uległa zmianie po tzw. wojnie sojuszniczej (91 – 89 p.n.Ch.), która zrównała w prawach Italików i Rzymian. Dążąc do zapewnienia odpowiedniej ilości żołnierzy rozszerzającemu się terytorialnie państwu, konsul Mariusz Gajusz (156 - 86) złagodził kryteria majątkowe rekrutów, dopuszczając w wyjątkowych przypadkach, powoływanie do armii ludzi nieposiadających ziemi. Miało to mieć w przyszłości ogromne konsekwencje dla państwa, gdyż żołnierze zaczęli żywić nadzieję, że ich dowódcy zapewnią im ziemię i godną egzystencję po odbytej służbie. Proces ten nasilił się w czasie wojen domowych, kiedy ambitni generałowie rzymscy musieli opierać swoje ambicje polityczne na wojsku. Armia rzymska była coraz bardziej wierna wodzom, a nie prawowitym władzom. Mariusz Gajusz powołał również do istnienia armię zawodową. Żołnierze zaczęli otrzymywać opłatę za służbę a weterani ziemię. W okresie tym zreorganizowano również legiony. Jeden legion składał się z 10 kohort, kohorta z 3 manipułów, manipuł z 6 centurii. Łącznie jeden legion liczył już 6200 żołnierzy.
Rozmieszczenie legionów
Ogromny wzrost liczebny armia rzymska zanotowała w okresie triumwiratów i wojen domowych (I w.p.n.Ch – początki I .p.Ch), kiedy w szczytowym okresie w państwie znajdowało się 60 legionów (około 500 tyś. żołnierzy). Liczba ta była ogromnym obciążeniem dla budżetu państwa. Z tego też powodu pierwszy cesarz rzymski, Oktawian August (63 p.n.Ch – 14 p.Ch), zmniejszył ich liczbę do 28. Ogromne terytorium państwa rzymskiego wymagało równocześnie stopniowego powiększania stanu wojska. W końcowym okresie panowania Augusta, armia rzymska liczyła (według różnych szacunków) 250 – 300 tysięcy żołnierzy, przy terytorium liczącym blisko 6 tysięcy kilometrów i ludności 70 – 100 milionów (również według różnych oszacowań). Większość legionów rozlokowano w najbardziej newralgicznych punktach cesarstwa, między Renem i Dunajem oraz w Syrii, Hiszpanii (po 3 legiony) i Egipcie (2). W okresie pokoju armia ograniczała się do zadań patrolowych i wartowniczych. Stacjonowała w obozach z ciosanego kamienia na wysuniętych punktach granicznych. Żołnierze budowali też wiele umocnień, np. nad Renem, Mur Hadriana, Mur Antoniusza (Brytania). Przekształcanie granic umocnieniami oznaczało przejście państwa z polityki ekspansywnej do obronnej, ewentualnie obronno – zaczepnej. Długie umocnienia ciągnęły się również w prowincji afrykańskiej cesarstwa (około 2 tysiące kilometrów) oraz na Wschodzie (od górnego Eufratu na południe). Umocnienia te zabezpieczały państwo jednak tylko przed mniejszymi grupami najeźdźców, z reguły koczowników. W praktyce takie rozlokowanie umocnień i wojsk oznaczało, że w przypadku większej wojny, Rzymianie mogli walczyć skutecznie tylko na jednym froncie. Wymagało to szybkiego przerzucania legionów w kierunku zagrożenia z nizinnych części państwa. Z tego powodu zwiększono ilość jazdy i oddziałów pomocniczych, które teraz liczyły połowę stanu całej armii. Wojny z Partią i germańskimi Markomanami oraz powstania na tyłach armii w tym samym czasie ujawniły jednak niedostateczność systemu rezerw. Starano się temu zaradzić przerzucając oddziały ze spokojniejszych regionów oraz budując drogi obwodowe, celem szybszego przemieszczania się wojsk pomiędzy poszczególnymi odcinkami nadgranicznymi.
Drogi wojskowe
Rzymianie zasłynęli z bardzo dobrej jakościowo sieci dróg, które oplotły całe Imperium. Pierwsza droga służąca celom wojskowym została wybudowana podczas wojen samnickich (343 – 298 p.n.Ch). Biegła z Rzymu do Kapui, a jej długość wynosiła ponad 212 kilometrów. Trudności terenu były wyrównywane lub usuwane, nad bagnami i rzekami budowano mosty w kształcie akweduktów, płytkie przeprawy rzeczne były natomiast brukowane. Wraz z uzależnieniem zachodniej części Europy, Rzymianie opletli państwo gęstą siecią dróg wojskowych. Łącznie wybudowanych zostało ponad 386 tysięcy kilometrów dróg, z czego ponad 64 tysiące stanowiły drogi brukowane. W czasie bezdeszczowej pory rzymski legion mógł poruszać się z prędkością niemal 13 kilometrów w ciągu jednego dnia. Szybkość ta wzrastała do 45 kilometrów na brukowanych drogach w trudnych deszczowych warunkach. W przypadku braku dróg poruszanie się w deszczową pogodę było niemalże niemożliwe.
Rekruci
Za czasów cesarstwa była utrzymywana również przymusowa rekrutacja, którą Oktawian rozszerzył na nieitalskich mieszkańców prowincji, także nowo podbitych. Przeważał system ochotniczy. Oddziały pomocnicze, auxilia, rekrutowały się głównie z mieszkańców Galii Zaalpejskiej (dzisiejsza Francja), zacofanych regionów Hiszpanii oraz sprzymierzeńców (Traków i Batawów). Żołnierze ci służyli w oddziałach pomocniczych przez 25 lat. Żołd wynosił 75 denarów rocznie. Legiony nadal rekrutowane były wśród mieszkańców Italii, szczególnie północnej, oraz zromanizowanych regionów południowej Galii i południowej Hiszpanii. Żołnierze legionów byli też znacznie lepiej opłacani (225 denarów rocznie) i służyli krócej w armii (20 lat) niż inne oddziały. Weterani otrzymywali ogromne odprawy oraz działki ziemi, co było ogromnym obciążeniem dla skarbu państwa. Nieco inaczej sytuacja wyglądała na wschodzie cesarstwa, gdzie w legionach znajdował się już znaczny odsetek nierzymskich żołnierzy. Zaradzono temu procederowi, nieformalnie nadając żołnierzom, po wstąpieniu do legionu, obywatelstwo rzymskie, co po zromanizowaniu następowało już oficjalnie.
Zmiany narodowościowe w armii
W II wieku Italia dostarczała już tak mało rekrutów, że tylko gwardia przyboczna cesarzy, pretorianie, składała się z mieszkańców Italii. Legiony i auxilia składały się niemal wyłącznie z mieszkańców prowincji. Do armii rzymskiej rekrutowano przeważnie synów byłych legionistów, którzy wychowywali się w okolicach obozu, gdzie służyli ich ojcowie. Legiony nie uległy jeszcze barbaryzacji. Od czasów cesarza Hadriana do Sewerów, żołnierze rekrutowali się jeszcze w niewielkim stopniu z okolic Renu, Dunaju i Wschodu. Nadal panował element zachodni. Auxilia zostały jednak opanowane przez żołnierzy słabo zromanizowanych, którzy mówili własnymi językami, walczyli własnym stylem i własną tradycyjną bronią. Statystycznie 65 % armii rzymskiej, za czasów cesarza Augusta, rekrutowało się z Italii, za rządów Klaudiusza i Nerona – 48, 7 %, Wespazjan i Trajana – 21,4 %, od Hadriana do 200 roku – 0,9 %. Liczby te odzwierciedlają procesy zachodzące w składzie etnicznym armii rzymskiej. Deficyt rekrutów zmuszał cesarzy do kolejnych ustępstw. Septymiusz Sewer (146 – 211 p.Ch) zwiększył liczbę armii (o trzy legiony) oraz nadał prawo służby pretoriańskiej mieszkańcom prowincji (od teraz pretorianie rekrutowali się zwłaszcza z prowincji naddunajskich). Legioniści mogli się też żenić (co było legalizacją istniejącego stanu rzeczy), co z kolei dostarczało nowych rekrutów, gdyż synowie wybierali zazwyczaj profesję swoich ojców. Zwiększono również żołd z 300 do 500 denarów i zaczęto dawać w dzierżawę ziemię żołnierzom stacjonującym przy granicach. Częste wojny domowe i walki z wrogami zewnętrznymi wyniszczyły najbardziej wartościowy element italski. Cesarz Dioklecjan (245 – 313 p.Ch) zmuszony był wprowadzić prawo nakładające obowiązek dziedziczenia zawodu po ojcu, co dotyczyło również rodzin wojskowych. Zwiększono też mobilność oddziałów, dokonując gruntownych relokalizacji armii (Dioklecjan i Konstantyn Wielki). Armia została podzielona na jednostki przygraniczne oraz wojska polowe stojące w głębi kraju, jako rezerwa. Zwiększyła się również rola jazdy. Oddziały składały się z 1000 piechurów i 500 jeźdźców, wzorem auxiliów. Liczba żołnierzy wynosiła ponad 435 tysięcy, z czego 200 tys. stanowiły oddziały polowe. Żołnierze zgrupowani byli w 60 legionach, które w sile z reguły dwóch, stacjonowały w każdej prowincji cesarstwa.
System dowodzenia
Pod względem dowództwa, na czele armii rzymskiej początkowo stali konsulowie, wyznaczani przez senat (okres republiki). Powoływali pod broń tylu żołnierzy, ilu uznali za niezbędne. Każdy obywatel, od 17 do 46 roku życia, mógł znaleźć się na liście mobilizacyjnej (aż do 20 razy, co oznaczało tyle kampanii wojennych). Szkoły kadetów dostarczały oficerów; placówki szkolne utworzono w wielu miastach italskich. Każdy wyższy oficer posiadał własny sztab, który skrupulatnie gromadził historię służby każdego żołnierza, podlegającego danemu dowódcy. Informacje te dotyczyły wypłat, szkolenia, badań lekarskich, nagród itd. Administracja legionowa zbierała informacje, począwszy od działań zwiadowczych, dostaw dla wojska, aż do opieki weterynaryjnej koni. Rzymianie, obok Asyryjczyków, stworzyli najdoskonalszy system sztabowy, któremu nie dorównywały nawet wojska napoleońskie.
Upadek potęgi armii rzymskiej
Pozbawienie wystarczającej osłony jazdy spowodowało, że legionista rzymski żył (lub ginął), na podstawie swojej umiejętności posługiwania się mieczem i tarczą w ramach większego zgrupowania. Żołnierz powinien był reagować natychmiast na rozkazy zmiany formacji. Z powyższych względów, rekrutując żołnierzy, zawracano uwagę na fakt, czy umieją pisać, czytać i wykonywać pewne ćwiczenia matematyczne. Najbardziej inteligentni szkoleni byli na podoficerów i oficerów. W roku 105 p.n.Ch wprowadzono specjalny program treningu armii, oparty na dotychczasowym systemie szkolenia zawodowych gladiatorów. Dodatkowo każdy legion posiadał własne metody treningu, które wpajano żołnierzom przez całe życie. Wraz z procesem barbaryzacji armii, pojawił się proces spadku jakości miejscowych rekrutów. Armia rzymska stała się mieszaniną jeńców germańskich, których przenoszono w inne regiony państwa, najemników germańskich, walczących pod własnym dowództwem oraz ludności cesarstwa (wywodzącej się już niemal wyłącznie ze wsi). Poborowi wyznaczani byli przez właścicieli ziemskich (na których spoczywał obowiązek dostarczania rekrutów), którym nie zależało na wysyłaniu do armii najlepszych pracowników. Zastępowali ich niejednokrotnie nienadający się do pracy słabeusze. W III i IV wieku żołnierze rzymscy nie znali już żelaznej dyscypliny, nie chcieli nosić ciężkiego uzbrojenia, nie byli skorzy do ćwiczeń i musztry. W oddziałach dochodziło coraz częściej do buntów i morderstw. Brak zachęty, jaką stanowiło nadanie obywatelstwa rzymskiego w zamian za służbę, powodował, że luki musiano zapełniać osobnikami prymitywnymi i miernymi (od 212 roku każdy mieszkaniec cesarstwa był obywatelem rzymskim). Ostatnie wielkie zwycięstwo, już z ogromną pomocą germańskich Wizygotów, armia rzymska odniosła w 451 na Polach Katalaunijskich, w walce z Hunami. Charakterystyczną sprawą jest, że nawet po tej bitwie, sojusznicy rzymscy i germańscy wykazywali wrogość i nieufność względem siebie. W roku 476 państwo rzymskie ostatecznie przestało istnieć. Jeden z germańskich wodzów, Odoaker, obalił ostatniego cesarza rzymskiego (małoletniego). Fakt ten przeszedł w ówczesnym świecie niemal bez echa. Tym samym zakończył się okres starożytności w dziejach ludzkości.
Ciekawostki wojskowe rodem z Rzymu...
Jak Rzymianie pierwotnie wypowiadali wojnę?
Rzymianie, jak i ich sąsiedzi wykształtowali pewne zasady rozpoczynania wojen. Zobowiązywały one do nierozpoczynania działań wojennych bez podania formalnego powodu. Zasady te były zaczerpnięte z rozwiązywania drobnych, międzysąsiedzkich sporów. Najpierw król wysyłał czterech posłańców z żądaniem zwrotu spornej rzeczy. Kiedy nie uczyniono temu zadość, po okresie trzydziestu dni posłowie ponownie udawali się drugiej strony konfliktu i wzywając bogów na świadków stwierdzali, że racja jest po ich stronie. Po zdecydowaniu przez senat i zatwierdzeniu decyzji o wojnie przez lud rzymski emisariusz udawał się na terytorium nieprzyjaciela i wbijał w ziemię magiczną włócznię celem osłabienia jego sił.
Czym był, jak wyglądał i komu się należał triumf wojenny?
Triumf wojenny przysługiwał pierwotnie królom, którzy powracali do Rzymu po zwycięskiej wojnie. Po obaleniu monarchii triumfy stały się trwałym elementem życia publicznego i miały podkreślać osobiste zasługi zwycięskich wodzów rzymskich. Zwycięski władca jechał w rydwanie, na czele armii wznoszącej okrzyki zwycięstwa. Orszak, zawsze tą samą trasą kierował się do świątyni Jowisza na Kapitolu. Król - triumfator miał na sobie purpurową szatę na wzór tegoż boga. Twarz pomalowana była na kolor czerwono-pomarańczowy. Z czasem, kiedy nastały czasy Republiki, ceremoniał uległ wzbogaceniu. Na czas wojenny, wodzowi nadawano Imperium – nieograniczoną władzę na okres wojny. Od słowa tego wywodzi się tytuł Imperator. Pierwotnie tytułem Imperatora okrzykiwali żołnierze, nieraz wzbogaceni łupami, swojego wodza po zwycięskiej kampanii czy wielkim zwycięstwie. Ów tytuł upoważniał do starania się o odbycie triumfalnego wjazdu do stolicy. Formalności dopełniał senat, który udzielał zgody na triumfalny wjazd. Trumf zależał od senatorów, którzy oceniali rozmach, skalę i rezultaty zwycięstwa. Nieprzyjaciel powinien być godny (czyli silny i najlepiej bogaty) a zwycięstwo powinno być olśniewające. Sukces militarny nie zawsze był oceniany jednakowo, czego przykładem jest wydarzenie z udział ambitnego konsula Appiusza Klaudiusza (z drugiej połowy II w. p.n.Ch.). Senat odmówił mu prawa obycia triumfu, tłumacząc, że zwycięstwa, które odniósł są niewystarczające a ranga przeciwnika z którym walczył nie przystoi aby ogłosić wodza triumfatorem. Nie dając za wygraną, Klaudiusz, zorganizował triumf na własny koszt, co nie spodobał się niektórym. Jeden z trybunów ludowych wskoczył na rydwan wodza i zaczął się z nim szarpać, ku zagrodzie i oburzeniu jednych, a uciesze inny oglądających pochód Rzymian. Tę wstydliwą scenę przerwała jedna z westalek, które cieszyły się ogromnym szacunkiem ludu. Weszła na rydwan, rozdzieliła szarpiących się mężczyzn i rydwan wraz z wodzem i stojącą przy nim kapłanką Westy, mógł ruszyć dalej do świątyni Jowisza. Warto napomknięć kim była owa westalka, która uratowała triumf – córka samego Appiusza Klaudiusza, Klaudia. W pewnym okresie, aby zapobiec niejasnościom, wprowadzono więc wymóg, iż zwycięski wódz powinien móc pochwalić się liczbą co najmniej 5 tysięcy poległych żołnierzy wroga. Jednak czasami decyzje o uroczystym wjeździe nadal, miały podłoże polityczne. Do czasu podjęcia decyzji, wódz i jego żołnierze nie mieli wstępu do miasta, pod groźbą, utraty przywileju Imperatora i tym samym możliwości odbycie triumfalnego wjazdu do miasta. Triumfator wjeżdżał do Rzymu - przez Bramę Triumfalną, następnie Cyrk Flawiusza, Cyrk Wielki, Drogę Świętą, Forum i stąd na Kapitol - na rydwanie, zaprzęgniętym w cztery białe konie, odziany w purpurową tunikę haftowaną w palmy oraz purpurową togę zdobioną złotymi gwiazdami. Głowę jego zdobił laurowy wieniec, w ręku wódz trzymał berło z kości słoniowej o głowicy w kształcie orła. Pochód otwierali senatorowie i wysocy rangą urzędnicy, za którymi szli trębacze. Dalej, w orszaku maszerowali legioniści niosący najświetniejsze łupy, makiety zdobytych miast i obrazy przedstawiające odbyte batalie czy wielkie rzeki podbitych krain. Wódz, który zdobył ogromne łupy i chciał wykazać się hojnym gestem, dołączał do orszaku wozy wyplenione zdobycznym złotem i srebrem. Oficerowie, żołnierz, a i czasami obywatele miasta otrzymywali jakąś cząstkę zdobyczy.
W orszaku prowadzono także zwierzęta na ofiarę bogom oraz jeńców, ze szczególnym uwzględnieniem pochwyconych wodzów wroga czy władców podbitych ludów, czy państw, którzy skuci w kajdany szli za rydwanem rzymskiego dowódcy narażeni na szyderstwa i urągania motłochu. Najczęściej byli oni po uroczystościach duszeni. Tak nakazywał obyczaj. Nieliczni – jak księżniczka egipska Arsynoe, siostra słynnej Kleopatry, potrafili wzbudzić litość i darowano im życie. Wodzowie lub władcy, którzy polegli w walce z Rzymianami lub popełnili samobójstwa z rozpaczy po klęsce, lub z obawy przed ośmieszeniem, prezentowali byli poprzez podobizny wymalowane na portretach. Czasami zastępowały ich własne dzieci, które szły w pochodzie pogardy.
Okrzyki i skandowanie wiwatującego tłumu przeplatało się z muzyką trąb i fletów oraz pieśni żołnierzy, którzy brali udział w walkach. W tym dniu legionistom wolno było swobodnie wypowiadać się o swoim wodzu. Śpiewali oni pieśni, w których były aluzje do wad i prawdziwych lub zmyślonych historii dotyczących charakteru czy prowadzenia się dowódcy. Przykładowo żołnierze Cezara, nie oszczędzili mu aluzji do jego rzekomego romansu z Nikomedesem – królem Bitynii. Ostrzegali również mieszczan rzymskich, aby mieli dobre patrzenie na swoje żony, gdyż wiodą ze sobą łysego gacha.
Pochód kończył się na Kapitolu, gdzie składano Jowiszowi podzięki i ofiary. Tegoż dnia cały Rzym się radował. Sanktuaria ustrojone w kwiaty były pełne ludzi, a z ołtarzy unosiły się dymy kadzideł. Zdarzało się, że igry przeciągały się na drugi i trzeci dzień. Były to dni przepełnione pokazami, wielki ucztami dla całej ludności. Triumf - zgodnie z prawem i obyczajem – mógł się odbywać tylko w stolicy. Wiarołomstwem i odstępstwem wykazał się Marek Antoniusz, który w triumfalnym pochodzie wkroczył do egipskiej Aleksandrii. Wzbudziło to niepokój wśród zwolenników rzymskiego wodza i oburzenie wśród jego przeciwników. Zadawano sobie pytanie, czy Antoniusz chce przenieść stolicę państwa do kraju swojej kochanki Kleopatry. Zamiast politycznego zwycięstwa i podniesienia prestiżu, Marek Antoniusz osiągał więc odwrotny efekt.
W orszaku prowadzono także zwierzęta na ofiarę bogom oraz jeńców, ze szczególnym uwzględnieniem pochwyconych wodzów wroga czy władców podbitych ludów, czy państw, którzy skuci w kajdany szli za rydwanem rzymskiego dowódcy narażeni na szyderstwa i urągania motłochu. Najczęściej byli oni po uroczystościach duszeni. Nieliczni - jak księżniczka egipska Arsynoe, siostra słynnej Kleopatry, potrafili wzbudzić litość i darowano im życie. Okrzyki i skandowanie wiwatującego tłumu przeplatało się z muzyką trąb i fletów oraz pieśni żołnierzy, którzy brali udział w walkach. W tym dniu legionistom wolno było swobodnie wypowiadać się o swoim wodzu. Śpiewali oni pieśni, w których były aluzje do wad i prawdziwych lub zmyślonych historii dotyczących charakteru czy prowadzenia się dowódcy. Przykładowo żołnierze Cezara, nie oszczędzili mu aluzji do jego rzekomego romansu z Nikomedesem - królem Bitynii. Ostrzegali również mieszczan rzymskich, aby mieli dobre patrzenie na swoje żony, gdyż wiodą ze sobą łysego gacha.
Dlaczego Rzym przetrwał ciągłe konflikty zbrojne?
Rzym był miastem z ograniczonym terytorium. Jak to możliwe, że częste walki z sąsiadami nie wyczerpały zasobów ludzkich jednego miasta? Jedna z odpowiedzi znajduje się w sposobie traktowania przez aparat państwowy ludzi. Porzucenie dziecka, dość częste w innych społecznościach, było traktowane przez Rzymian jako wielce naganne i spotykało się z powszechnym potępieniem. Władze dodatkowo nie dopuszczały do wojen prywatnych, dzięki czemu straty poniesione w konfliktach zbrojnych z sąsiadami nie miały ujemnego efektu na wzrost populacji miasta.
W konfliktach z Etruskami i Latynami, a później Celtami, Grekami czy z silną armią króla epirskiego Pyrrusa, Rzym do granic możliwości potrafił wykorzystać zasoby ludzkie miasta i terenów do niego przylegających. Dzięki skutecznej polityce Rzym dysponował wystarczającymi rezerwami ludzkimi, aby uzupełnić straty ludzkie (np. po bitwach z armią Pyrrusa pod Lautulae i Herakleją). Generałowie króla epirskiego ponoć mawiali, że zwycięstwa Pyrrusa są bezowocne niczym ścinanie głowy mitologicznej Hydr
Jak sprawdzano rekrutów do legionów?
Rekrut, który miał zostać przyjęty w szeregi legionowe, musiał przejść czteromiesięczny okres szkolenia. Każdemu młodemu żołnierzowi stawiano, wydawałoby się niemal niewykonalne, zadanie maszerowania około 28 kilometrów w pięć godzin zwykłymi krokami, a następnie dystansu 35 kilometrów w pięć godzin szybszymi krokami - wraz z plecakiem o wadze 20 kilogramów. "Powolni" byli bici przez centurionów i oficerów.
Jak utrzymywano posłuch w armii?
Rzymscy generałowie w szczególny sposób radzili sobie z buntem we własnych oddziałach. Kara "usunięcie dziesiątej" była najbardziej przerażająca i skuteczna. Polegała ona na pobiciu lub ukamienowaniu co 10 żołnierza w jednostce wojskowej, w której doszło do buntu lub hańbiącego tchórzostwa w obliczu wroga. Ofiary wybierane były losowo, a egzekucja wykonywana była przez ich własnych kolegów. Ilekroć grupa żołnierzy w armii planowała bunt, perspektywa zdziesiątkowania sprawiła, że warto było się zastanowić dwa razy.
Największa bitwa w historii Rzymu została stoczona między cesarzem a pretendentem do jego tronu.
Bitwa pod Lugdunum (dzisiejszy Lyon) została stoczona w 197 r. n.e.
między cesarzem Septymiuszem Sewerem a Clodiusem Albinusem, gubernatorem
rzymskiej Brytanii i pretendentem do tronu cesarskiego.
Szacuje się, że w bitwie wzięło udział około 300 000 żołnierzy - trzy
czwarte wszystkich żołnierzy rzymskich w Imperium w tym czasie. Bitwa
była wyrównana, po obu stronach walczyło po 150 000 ludzi. Ostatecznie
Severus wyszedł z niej zwycięsko - ale tylko ledwo co.
Cześć historyków twierdzi, że liczna kombatantów była o połowę mniejsza, a 300 tysięcy jest błędem w tłumaczeniu starożytnych źródeł. W tym przypadku Lugdunum jest i tak uważane za największą, najbardziej zaciętą i najkrwawszą bitwę ze wszystkich starć pomiędzy siłami rzymskimi.