artagińska armia oparta była na zawodowych oficerach i najemnikach, rekrutujących się z niemal całego basenu Morza Śródziemnego. Dawało to Kartagińczykom przewagę niemal nad każdym wrogiem, z którym przyszło im się mierzyć i który próbował zagrozić ich panowaniu w regionie. Zdolni Kartagińscy generałowie skutecznie potrafili wykorzystywać różnorodność stylów walki, jaką wprowadzali do armii kartagińskiej najemnicy. Taktyka kombinowanych broni była więc powszechnie stosowana przez Kartagińczyków i dobrze sprawdzała się w starciach, m.in. z takimi potęgami jak Rzym.
Powstanie Kartaginy (w rodzimym języku Kart Hadaszt tj. "Nowe Miasto") było częścią procesu kolonizacyjnego Fenicjan, którzy stworzyli około trzystu kolonii na północnym wybrzeżu Afryki i Hiszpanii. Miasto Kartagina zostało założone, według tradycji, w 814 roku. Założycielką miała być królowa tyryjska, Dydona, która w wyniku politycznych perturbacji w rodzinnym Tyrze, opuściła miasto wraz z grupą bogatych mieszkańców. Według badaczy powyższa data założenia miasta odpowiada w przybliżeniu prawdzie, a samo miasto w rzeczywistości miało być podstawą do rozszerzenia wpływów Tyru w zachodniej części Morza Śródziemnego. Na skutek trudnej sytuacji, w jakiej znalazły się macierzyste miasta fenickie, zagrożone ekspansją Asyrii i Babilonii, Kartagina i inne kolonie w zachodnim basenie Morza Śródziemnego z biegiem czasu coraz bardziej stawały się niezależne, aby ostatecznie, całkowicie uniezależnić się od wpływów politycznych miast - matek. Dopiero jednak około roku 600, Kartagina zaczęła odgrywać przewodnią rolę wśród pozostałych osad i kolonii fenickich w północnej Afryce. Kolonie fenickie, pozbawione ochrony rodzinnych miast, jedna po drugiej musiały prosić o protekcję Kartaginę. Było to o tyle proste, że położenie geograficzne miasta predysponowało je do odgrywania dużej roli ekonomicznej i politycznej w regionie. Opanowawszy stopniowo handel w zachodniej części Morza Śródziemnego, Kartagina zazdrośnie strzegła swojego stanu posiadania i bogactw naturalnych tego regionu, importując rudy srebra, ołowiu i miedzi z Hiszpanii oraz cyny z Anglii, które następnie przerabiano w Kartaginie na wysokiej jakości produkty. Dużych profitów przynosił miastu handel złotem i kością słoniową z Afryki. Pozostałe miasta fenickie (z wyjątkiem Uttyki, która zachowała pewną autonomię) zostały zmuszone do zniszczenia własnych murów obronnych, rozwiązania armii, zakazu polityki zagranicznej oraz płacenia danin i dostarczania rekrutów. W zamian miały być chronione przez Kartagińczyków. Celem ochrony swojego monopolu, Kartagińczycy zbudowali bardzo silną flotę, która zapewniła im przewagę stanu posiadania (aż do czasów pierwszej wojny punickiej). W tym celu Kartagińczycy wybudowali największy w starożytnym świecie kompleks portowy, a samo miasto otoczyli potężnym, potrójnym murem. Wraz ze wzrostem swojej pozycji, Kartagińczycy zwiększali swój stan posiadania, zakładając szereg faktorii handlowych i starając się podporządkować miasta osadników greckich. W wyniku niezliczonych wojen, jakie prowadzili Kartagińczycy i wspierające ich inne ośrodki fenickie, udało im się wyprzeć Greków z całego zachodniego basenu Morza Śródziemnego. Jedynie wschodnia część Sycylii pozostała w rękach Greków.
Na okres walki z Grekami przypada również upadek monarchii i ustanowienia republiki (308 r.). Najbardziej wpływową warstwą społeczną w Kartaginie stali się wówczas kupcy, którzy wybierali spośród siebie dwóch najwyższych urzędników państwowych – sędziów (suferów). Sędziowie nie stali jednak na czele armii, lecz zawodowi generałowie. Dzięki temu armia kartagińska była bardzo skuteczna. Zmierzch potęgi nastąpił dopiero wraz z pojawieniem się nowej siły w regionie, Rzymu.
- granice państwa |
- krainy i państwa |
- stolice i ważne miasta |
Oddziały armii kartagińskiej
Początkowo Kartagińczycy posiadali niewielką, obywatelską armię, z dowództwem na wysokim poziomie. Główną siłą była świetna ciężkozbrojna konnica, rekrutująca się z synów arystokracji kupieckiej. Dobre oddziały piechoty pełniły funkcję pomocniczą. Sukcesy militarne Kartagińczycy zawdzięczali w ogromnej mierze swoim zawodowym oficerom, którzy potrafili skutecznie stosować taktykę kombinowanych broni. Dochody czerpane z podatków nałożonych na inne ośrodki fenickie oraz daniny od Libijczyków zajmujących się rolnictwem sprawiały, że Kartagińczycy byli w stanie wystawić armię radzącą sobie z każdym nieproszonym gościem. Z czasem zdobywania nowych terytoriów, stało się oczywiste, że armia obywatelska nie jest wystarczającą siłą. Także rekruci z innych miast fenickich nie byli w stanie zapobiec brakom liczbowym w armii. Bogate kupieckie miasto, które liczyło około 100 tysięcy mieszkańców (a samo terytorium Kartaginy około 400 tysięcy ludności), zaczęło rekrutować więc tysiące różnozbrojnych najemników (od VI w.), którzy mieli strzec interesów rozwijającego się terytorialnie kraju. Dzięki dochodom z handlu i podatkom armie kartagińskie liczyły nawet do 130 tysięcy żołnierzy własnych i najemnych. Początkowo najemnicy rekrutowali się z ludów północnoafrykańskich, Nubijczyków, Libijczyków i Berberów (dzisiejsza Algieria) oraz europejskich z Sardynii i południowej Italii. Stopniowo duże kontyngenty żołnierzy zaczęto wynajmować również w Hiszpanii (od czasów podboju tej krainy przez wybitnego wodza kartagińskiego Hamilkara Barkasa) oraz w pozostałych krainach śródziemnomorskich (np. Grecji). Włączenie do składu armii Hiszpanów (Celtoiberów) spowodowało, że w kombinacji z najemnikami afrykańskimi, Kartagińczycy stworzyli armię, jakiej nigdy dotychczas nie posiadali.
Wzmocnienie się elementu obcego w armii kartagińskiej nastąpiło w III wieku, wraz ze zniesieniem obowiązku służby wojskowej dla obywateli, którzy w zamian mieli skupić się na handlu i wykonywanych przez siebie profesjach. Kartagińczycy wciąż mogli, jako oficerowie oddziałów najemników, służyć w wojsku. Niepowodzenie na polu walki uważane było za przewinienie wobec państwa. Musieli się wówczas liczyć z tym, że mogą zostać ukrzyżowani po przegranej bitwie lub, co było względnie łagodną karą, udać się na banicję. Dotyczyło to zwłaszcza wysokich dowódców. Władze cywilne Kartaginy niechętne były też wspierać, finansowo i militarnie, zwycięskich generałów, z obawy przed politycznymi aspiracjami wodzów (chociaż żaden z nich nie zbuntował się przeciwko prawowitym władzom, a rebelii były wynikiem zaległości w wypłacie żołdu wobec najemnych wojsk, które to wówczas kierowały oręż wobec swoim niewypłacalnym mocodawcom). Nieufność wobec wodzów, zwłaszcza w czasie wojny, wynikała także z typowo kupieckiego podejścia rządu a generalicją, która musiała działać zgodnie z militarną koniecznością. Bolączką Kartaginy było to, że nie potrafiła zawsze znaleźć złotego środka, I nie zakończyć ciągle tlących się konfliktów. Obywatele byli również szkoleni do walki, ale faktycznie powoływani byli pod broń byli tylko wtedy, gdy miasto było w bezpośrednim niebezpieczeństwie. Siły zbrojne rodowitych Kartagińczyków wynosiły nie więcej niż 8 tysięcy żołnierzy. Pomimo nie najlepszego wyszkolenia, żołnierze ci walczyli nadzwyczaj dobrze. Elitarną, zawodową formacją czysto kartagińską, istniejącą być może od początków miasta do czasu wojen sycylijskich (w latach 480 - 307), Święty Zastęp. Specjalna przysięga składana na bogów kartagińskich oraz poświęcona w świątyniach broń, sprawiło, że nieliczni żołnierze tego oddziału odróżniali się jeszcze bardziej od reszty kartagińskiej armii. Żołnierze tego oddziału składali się z synów najbardziej wpływowych arystokratów kartagińskich. W toku wszechstronnego szkolenia militarnego stawali się bardzo dobrze wyszkoloną jednostką. Nosili duże, białe tarcze (kolor żałoby w Kartaginie) oraz bogato zdobione ubiory (niczym ornaty). Podkreśleniem ich pozycji był również fakt, że nawet w obozie wojskowym pijali ze złotych i srebrnych czar. Walczyli jako piechota (wzorem falangi greckiej) i konnica. Mimo że oddział ten był nieliczny, swoim wyszkoleniem i zaciekłością w walce, budził respekt wśród przeciwników.
Formacje najemne
Najemnicy wykorzystywani byli natomiast głównie do walki w zamorskich posiadłościach Kartaginy. Były to różnorodne oddziały z wielu krain. Kartagińscy oficerowie dowodzili ciężkozbrojną piechotą libijsko-fenicką, która walczyła formacją podobną do falangi macedońskiej, przy pomocy długich dzid. Przeszkoleniem jej zajmowali się początkowo najemnicy greccy. Na uzbrojenie tych oddziałów składały się podłużne tarcze i krótkie miecze. Nosili również ciężkie zbroje. Żołnierze libijscy składali się głównie z obywateli państwowych drugiej kategorii, mieszkających poza miastem. Według niektórych historyków należy zaliczać ich bardziej do oddziałów najemnych niż kartagińskich. W centrum, obok piechoty libijskiej, walczyli też niejednokrotnie jeźdźcy numidyjscy. Dobrych oddziałów procarzy dostarczali mieszkańcy Balearów, a łuczników Nubijczycy (głównie do zasadzek) i Kreteńczycy. Procarze balearscy, służący jako harcownicy, używali do miotania specjalnie wypalanych kulek. Ich wyszkolenie, rozpoczynane już w wieku dziecięcym, pozwalało na skuteczne rażenie przeciwników z odległości 100 metrów.
Lekka jazda konna rekrutowała się spośród Berberów, którzy ruszali do walki z ogromnym krzykiem. Wojownicy berberscy walczyli bronią trzymaną w obu rękach. Północnoafrykańscy Numidyjczycy, którzy posiadali najlepszą lekkozbrojną jazdę na Zachodzie w tamtych czasach, świetnie spisywali się w akcjach patrolowych, potyczkach, zwiadach, pułapkach oraz pościgach. Uzbrojeni byli w oszczepy i długie noże. Ciężkozbrojna jazda z kolei rekrutowała się z obywateli drugiej kategorii, Fenicjan libijskich, którzy choć nieliczni, dobrze uzupełniali się z lekką jazdą numidyjską. Dopełnieniem jazdy lekkiej i ciężkiej była średnio zbrojna konnica powoływana z Celtoiberów (ówczesnych Hiszpanów), która mogła w razie potrzeby walczyć jako bardzo dobra piechota. Celtoiberowie, jedni z najsilniejszych ludzi we współczesnym świecie, stanowili najliczniejszą grupę najemników. Posiadali również broń z nalepszej na świecie stali, z której tworzyli śmiercionośne miecze, falkatę i espasę. Do obrony służyła im okrągła tarcza, caetra. Uzupełnieniem były białe tuniki i brązowe hełmy. Od podboju Hiszpanii przez ojca Hannibala, Kartagińczycy nałożyli obowiązek służby wojskowej na mieszkańców tej krainy. Doceniając jednakże wysokie walory wojskowe Celtoiberów, starano się ich również rekrutować z pozostałej, niezależnej od Kartaginy, części Hiszpanii. Dzięki regularnie wypłacanemu żołdowi i charyzmie wodzów kartagińskich, jak Hannibal Barkas, nieokiełzani Hiszpanie byli wiernymi i cennymi najemnikami. Za czasów Hannibala sporą część najemników stanowili Celtowie z południowej Galii i północnej Italii. Szczególnie cennymi okazali się w bitwie pod Kannami (216 r.), gdzie stanowili centrum armii Hannibala.
Różnorodność oddziałów skutecznie pozwalała, zdolnym generałom kartagińskim, stosować taktykę połączonych broni. Było to o tyle łatwe, że różnoraki charakter oddziałów najemnych sprawiał, że były one bardziej mobilne i wszechstronne niż, np. legiony rzymskie, które przez długi czas przegrywały bitwę za bitwą (zwłaszcza w czasie II wojny punickiej w latach 218 - 201). Rozkazy oficerów kartagińskich dostarczane były do oddziałów najemników poprzez tłumaczy. Najemnicy walczyli też własnymi, narodowymi stylami. Pewne ujednolicenie nastąpiło w armiach kartagińskich stacjonujących w Hiszpanii. Podejście oficerów do podwładnych było z reguły wyniosłe. Najemnicy jednakże zachowywali lojalność wobec swoich panów (z wyjątkiem okresu po I wojnie punickiej, kiedy nieopłacane oddziały najemników wszczęły groźny dla państwa bunt). Wierność owa wynikała poniekąd z regularnie wypłacanego żołdu, ale także z poczucia honoru, który nie pozwalał zabobonnym (czy religijnym) najemnikom złamać raz złożonej przysięgi. Niejednokrotnie, nawet w obliczu przegranej sprawy, najemnicy zachowywali wierność Kartaginie.
Upadek miasta
Pomimo iż Kartagińczycy posiadali świetną najemną armię i wysokiej klasy oficerów, nie byli jednak w stanie pokonać swojego śmiertelnego wroga, Rzymu. Kartagina ostatecznie upadła po trzeciej wojnie z Rzymem (149 – 146), po niezwykle zaciekłej walce o miasto. Na rozkaz rzymskiego senatu ludność została sprzedana w niewolę, miasto zaorane, a ziemię, na którym ono stało, przeklęto. Taka niezwykła nienawiść Rzymu do Kartaginy, podyktowana była chęcią zemsty za wszystkie klęski militarne, jakie Rzym otrzymał z ręki Kartagińczyków.
Ciekawostki wojskowe rodem z Kartaginy...
Miasto otaczały mury o długości ponad 32 kilometrów
Kartaginę otaczały mury, o których mówi się, że miejscami wznosiły się na ponad 13 m, mając według autorów starożytnych prawie 10 m grubości. W sumie mury biegły przez około 33 km, okrążając miasto.
Potęga morska
Jeden z portów w Kartaginie mógł pomieścić ponad 220 okrętów wojennych.
Ostatni wódz kartagiński
Był nim Hazdrubal Boetarcha – dowódca wojsk Kartaginy w III wojnie z Rzymem, wnuk słynnego Hannibala Barki z czasów II wojny punickiej. Sam dowodził siłami kartagińskimi w III wojnie punickiej i obronie stolicy. Nie można było wątpić w umiejętności wojskowe Hazdrubala, gdyż jego armia była dobrze wyszkolona i wyposażona a sam dowódca energicznym i pomysłowym oficerem. Jego działania w obronie Kartaginy kosztowały Rzymian trudną kampanię pacyfikowania obrońców miasta. Hazdrubal miał żonę i dwóch synów, którzy według rzymskiego źródła, rzucili się w otchłań płonącej świątyni widząc klęskę swojej armii. Hazdrubal poddał się Rzymianom przed śmiercią swojej rodziny, co prawdopodobnie sprowokowało ich samobójstwo. Zabrano go do Rzymu i wystawiono na widok publiczny podczas triumfu Scypiona. W uznaniu za odwagę i zgodnie z umową, przed oddaniem się do niewoli, pozwolono mu później żyć w spokoju w Italii.
Jego rodacy nie mieli takiego szczęścia. Resztka obrońców poległa walczą rozpaczliwie w płonącej świątyni boga Eszmuna. Spośród 120 000 mieszkańców, 70 000 zgięło w walce lub z głodu, a pozostali zostali sprzedani w niewolę i rozrzuceni po całym państwie.
Rzymianie nie byli pierwsi
Wodzem, który po raz pierwszy rzucił wyzwanie Kartagińczykom na ich własnym torfie był w IV wieku tyran Syrakuz, Agatokles. Kiedy jego miasto obległa silna armia kartagińska, które nie mógł sprostać w otwartej bitwie, wymknął się z częścią swojej armii z blokady, i szczęśliwie unikając okrętów wroga, dotarł do Afryki, gdzie obległ stolice Kartaginy. Swoich żołnierzy, których zabrał w niebezpieczną wyprawę, zmobilizował w prosty sposób: kazał spalić okręty, na których przybyli. Pozbawieni możliwości odwrotu, musieli więc walczyć i to ze sporymi sukcesami. Miasto nie zostało jednak zdobyte, a patowa sytuacja - wzajemne obleganie własnych stolic - zakończyło się zawarciem pokoju. Była to więc pierwsze próba wrogiej inwazji w afrykańskie serce państwa i chociaż nieudana pokazała, w jaki sposób można pokonać Kartaginę.
Drugimi odważnymi, którzy ruszyli do Afryki, aby pokonać Kartagińczyków w ich własnym mateczniku byli Rzymianie… ale jeszcze (czy raczej już) w czasie I wojny punickiej. Udało im się przenieść wojnę do Afryki, mimo silnej osłony silnej floty kartagińskiej, która zawiodła, ale tu nie dali rady najemnikom pod wodzą Spartanina Ksantyposa, który podbił najeźdźców pod Tunisem a ocalałych wziął do niewoli.
Jako ludzie handu znali pieniądz
Pod koniec V wieku Kartagińczycy zaczęli bić własną monetę. Nie w stolicy jednak, ale na Sycylii, ponieważ pieniądze były potrzebne na opłacenie żołdy wielonarodowej armii najemników: Greków, Libijczyków, Celtów, Iberów, Numidów, Kampanów…
Pierwotnie używali greckich stempli menniczych i helleńskich motywów. Później bito monety również w samej Kartaginie, z greckimi wzorcami, ale już z punickimi napisami.
Rzymianie nazywali Kartagińczyków Poeni, z czego wywodzi się słowo Punijczycy